Jakiś czas temu czytałam artykuł bardzo znanej pani od sukcesu, która dzieliła się w nim swoimi sposobami na udany poranek. Wśród kilku z nich, jeden zasłużył na moją specjalną uwagę. Otóż autorka tekstu proponowała, aby rano zrobić coś miłego dla siebie – wziąć kąpiel w olejkach.

I tak, jak z pozostałymi sposobami zgodziłam się w zupełności, ten odrzuciłam na stracie. Bo czy jest możliwa spokojna, relaksująca kąpiel, kiedy rano zewsząd słyszymy:

– mamo, gdzie są moje spodnie?

– mamo, dlaczego z serem, wiesz, że wolę z szynką…

– mamo, kakao jest za gorące…

– otwieraj!, też chcę umyć zęby !!!

Pewnie każda mama (i tata) to zna. Ten nerwowy pośpiech, spoglądanie co chwilę na zegarek, poranki pełne pokrzykiwań, poganiania i stresu związanego z tym, że nic nie jest na czas.

Owszem, można wstać godzinę przed wszystkimi domownikami i kosztem własnego snu relaksować się w olejkach a dopiero potem wyjść naprzeciw harmiderowi panującemu w domu, ale  …

Pozostawmy to, by skupić się na tym, jak sprawić, by nasz poranek był spokojny, udany a tym samym był wstępem do równie udanego i aktywnego dnia.

Obserwacja.

Zanim przystąpisz do organizowania sobie poranka tak, aby był spokojny i udany, najpierw prześledź swój dotychczasowy poranek i ustal co jest nie tak.

Kiedy sama dokonałam takiej analizy odkryłam, że czynnikiem dezorganizującym mój poranek było zbyt późne budzenie dzieci. Chciałam, żeby sobie jak najdłużej pospały i żal było mi ich budzić, dlatego budziłam je w ostatniej chwili. Wydawało mi się, że jeśli sama przygotuję się odpowiednio wcześniej, one nie będą potrzebowały dużo czasu. To był jednak błąd, gdyż nawet jeśli ja już byłam gotowa do wyjścia one potrzebowały  więcej czasu na wybudzenie się, rozruszanie, przyszykowanie  i nie mogło się wówczas obejść bez poganiania albo kłótni o łazienkę. Kiedy to odkryłam i stopniowo zmieniałam, nasze poranki stawały się coraz spokojniejsze i bardziej udane. 

Dlatego również tobie proponuję, abyś na początek ustaliła, co u Ciebie jest takim elementem dezorganizującym. Może zbyt dużo rzeczy chcesz rano zrobić? Może zbyt późno wstajesz? Może zbyt często ustawiasz drzemkę? Może budzisz dzieci z krzykiem: „WSTAWAĆ!!!”, bo jest już tak późno, a takie działanie od razu generuje nerwowość. Może wszystkie potrzebne do wyjścia rzeczy leżą porozrzucane po całym domu  i nie możesz ich znaleźć? Może pierwszą rzeczą po przebudzeniu jest  włączenie telewizora lub internetu i ucieczka w świat newsów światowych i z kręgu znajomych? Myślę, że warto to prześledzić przez parę tygodni i dzięki temu odkryć, nad czym trzeba popracować. Pozwoli to również stworzyć sobie wizję tego, jak chcesz, aby twój poranek wyglądał.

 

Plan poranka.

Kiedy masz już wizję swojego poranka trzeba na jej podstawie zrobić plan poranka, czyli ustalić, co rano trzeba zrobić, aby spokojnie rozpocząć dzień. Następnie zaczynamy dokonywać zmian, tak, aby nasze działania były zgodne z planem. Na wypracowanie tego porannego rytuału potrzeba czasu. Zmiany, które chcesz wprowadzić najlepiej wprowadzać powoli, małymi krokami. Rzucanie się od razu na głęboką wodę (na przykład postanowienie, że od jutra wstaję godzinę wcześniej) nie pomoże zbudować nawyku. Wręcz przeciwnie. Może tylko zniechęcić, ponieważ organizmowi trudno będzie się tak nagle przestawić.  Ale warto wprowadzać pożądane zmiany stopniowo, warto poświęcić temu czas i nie zniechęcać się, kiedy coś nie wychodzi (zamiast owej godziny zaplanować, że w ciągu tygodnia będę wstawać 5 minut wcześniej, w ciągu następnego kolejne 5 i tak dalej, aż dojdziesz do godziny). Plan poranka ułatwia życie.

U mnie poranek zaczyna się w momencie obudzenia na dźwięk budzika o 6.40 (chociaż tak naprawdę budzi mnie moja córka około 5. 30 a do 6.40 leżymy i drzemiemy) a kończy, kiedy wrócę do domu po odwiezieniu dzieci do szkoły/przedszkola. Jest to godzinę i 10 minut przed wyjściem z domu i jest to czas, który w zupełności mi wystarcza. O 6.40 wstaję i sprawdzam, czy najstarszy syn szykuje się już do szkoły i ewentualnie go budzę.  Następnie szykuję dla wszystkich skromne śniadanie składające się najczęściej z czegoś do picia, na przykład kakao i jakiejś przekąski. Śniadanie do szkoły chłopcy mają gotowe w lodówce, szykuję je zawsze wieczorem w tym samym czasie, kiedy robimy kolację. Po wyjściu najstarszego syna mam tą potrzebną chwilę dla siebie. Zamiast 20 minutowej kąpieli w olejkach mam dwuminutowe przytulaski z moją córeczką. Po tej „chwili dla siebie” ubieramy się i idziemy obudzić średniego i najmłodszego syna. Jak już wspomniałam robię to teraz wcześniej, (czyli około 7.10 a nie jak dawniej 7.30) aby im również zapewnić czas na rozruch, budzić ich cicho, powoli i posiedzieć chwilę u każdego w pokoju. Robię to spokojnie i z uśmiechem mówiąc często “dzień dobry”, co jest ważne.  Po kilkunastu minutach, które są im potrzebne spotykamy się w kuchni, gdzie chłopcy konsumują, co im przygotowałam i zabierają śniadanie do plecaków (to znaczy średni, gdyż najmłodszego pakuję ja). Mamy też wtedy spokojną chwilę na rozmowę. Ubieramy się i wychodzimy o 7.50. Po odwiezieniu dzieci do szkoły/przedszkola w powrotnej drodze robię drobne zakupy a po przyjściu do domu śniadanie dla córci i siebie. Po śniadaniu zajmuję się moimi codziennymi zadaniami.

Przedstawiony powyżej obraz jest typowy, od niego zdarza się szereg odstępstw. Nieco inaczej wygląda to, kiedy na przykład jedno z dzieci nie idzie do szkoły/przedszkola, albo idzie na późniejszą godzinę, albo ja mam do załatwienia ważne sprawy i nie wrócę szybko do domu. Jestem jednak na to przygotowana i uwzględniam to w planach na konkretny, pojedynczy dzień.

Opracowując plan poranka warto również wiedzieć,  że będzie się on z czasem zmieniał. Będzie się zmieniał w zależności od stałych zadań i obowiązków, jakie mamy, od tego, czy jest druga osoba do pomocy w domu (np. mój maż, który zazwyczaj jest w delegacji) jak duże są nasze dzieci (czy ubierają się same, czy też potrzebują do tego pomocy) a także od pory roku. Zimą zdecydowanie więcej czasu trzeba przeznaczyć na ubieranie (a także ewentualne odśnieżanie auta, co też trzeba zaplanować) niż wiosną.

Czy masz swój plan poranka?

 

Co się da – przygotuj wieczorem.

Przygotowanie się wieczorem do udanego poranka jest również czynnikiem, który w znaczący sposób ułatwia życie i pozwala pozbyć się porannego pośpiechu. Zadbanie o takie sprawy, jak klucze, portfel, dokumenty (np. od samochodu) i wszystko to, co potrzebujesz, by wyjść z domu i zostawianie ich zawsze w jednym, przeznaczonym do tego miejscu jest znaczące. Czy masz takie miejsce w domu?

Warto również od samego początku uczyć tego dzieci. Pakowanie tornistra, szykowanie ubrań niech również odbywa się dnia poprzedniego. Im mniejsze dziecko tym większego naszego udziału będzie w tym potrzebowało, ale starsze będzie radziło sobie zupełnie samo. Ważne, aby uczyć tego od najmłodszych lat i wiedzieć, że starsze dzieci sami wypracują sobie własne nawyki.

Ja wiele rzeczy robię wieczorem. Zawsze szykuję ubrania dla siebie i młodszych dzieci, choć najmłodszy synek jest już w wieku, kiedy zaczyna robić to sam, dzięki temu wiem, że rano nie będzie marudził, że jakieś ubranko mu się nie podoba.  Starsi chłopcy już dawno do szkoły szykują się sami, nie wiem kiedy, czy rano, czy wieczorem, ale dopóki widzę, że rano są szybko gotowi, bez poganiania i nerwowego pośpiechu daję im wolną rękę.

Również wieczorem szykuję  śniadanie do szkoły. Ktoś może zasugerować, że nastolatek – gimnazjalista powinien to robić sam. Nic bardziej mylnego. Wiem, że nastolatek nie przygotuje sobie sam śniadania do szkoły, gdyż woli dostawać na to kasę i puścić rodziców z torbami. Jeśli masz jakiś pomysł na to, jak skłonić nastolatka do samodzielnego robienia sobie śniadania do szkoły to chętnie poczytam. Ja niestety nie mam, a ponieważ nie chcę, żeby głodował lub wydawał kieszonkowe na wątpliwej jakości hamburgery robię mu śniadanie wieczorem.

 

Pamiętaj, że udany poranek zaczyna się poprzedniego dnia.

To co robisz wieczorem, jak kończysz dzień wpływa na to, jak go zaczynasz. Dobrze, jeśli wieczorem zamkniesz wszystkie ważne sprawy i zadania i nie położysz się z nimi do łóżka. Jeśli tak, jak ja wolisz wiele rzeczy potrzebnych rano do wyjścia zrobić wieczorem, zacznij to robić na tyle wcześniej, aby wieczorem mieć również chwilę dla siebie. Jest to niezmiernie ważne, pozwala się zregenerować, odpocząć i uporządkować myśli a także zaplanować kolejny dzień.

Mój spokojny wieczór zaczyna się o 22. Wiem, że jest to bardzo późno, ale cieszę się, kiedy jest to ta godzina a nie późniejsza. Te 15 minut dziennie wieczorem, które przeznaczam tylko dla siebie są dla mnie niezwykle cenne.

 

To właśnie te istotne elementy, czyli obserwacja poranka w celu znalezienia problemu do poprawy, zaplanowanie i realizowanie jego najistotniejszych punktów, zadbanie o spokojny wieczór  z chwilą dla siebie są czynnikami, które powodują, że mój poranek jest spokojny i udany.

 

A jak wygląda twój poranek?

9 wątków z “Spokojny poranek matki czworga dzieci. Co robić, by stał się codziennością.

  1. Tak te poranne wstawanie 😉 Też się dałam złapać w pułapkę niech jeszcze chwilę pośpi 🙂 A potem dłuższe posiedzenie na kibelku robiło ostre zamieszanie w planie 🙂 Teraz tez budzę dzieciaki szybciej 🙂 Szczególnie starsza potrzebuje więcej czasu na rozruch 🙂 I efekty są więcej niż zadowalające 🙂 Bardzo fajny wpis i super podpowiedzi 🙂

  2. Ja zazwyczaj latam rano jak szalona. A tu dziś moj bąbel śpi. Wyszłam na taras żeby wypić kawę w spokoju. A tu do sąsiadki beczkowóz przyjechał…

  3. Codzienność sprawia, że żyjemy w pewnym rytmie zwnaym szczęściem 🙂

  4. Bardzo fajny wpis! U nas poranki są na razie podyktowane zachciankami niespełna rocznego brzdąca, ale w związku z moim zbliżającym się powrotem do pracy zdecydowanie musimy popracować nad poranną rutyną. Pewnie nie będzie łatwo na początku, ale skoro da się osiągnąć zadowalający stan przy czwórce pociech – jestem dobrej myśli.
    Podobnie jak Ty lubię mieć wszystko zaplanowane (czasem chyba aż za bardzo) i co tylko mogę szykuję dzień wcześniej. A mimo to zdanie “Udany poranek zaczyna się poprzedniego dnia” dało mi sporo do myślenia.
    Dziękuję za wartościowy artykuł i pozdrawiam ciepło!

    1. Bardzo dziękuję za komentarz. Cieszę się, że pomogłam 🙂 Pozdrawiam ciepło!!!

  5. To jest znakomity tekst! Nie dość, że jest fantastycznym przykładem zastosowania priorytetów i planowania, zdrowego rozsądku i myślenia w praktyce, to jeszcze się świetnie czyta!
    Ja mam tylko jedną pociechę, ale też musiałam nauczyć się tak organizować, by nie musieć ignorować chcącego zabawy dziecięcia na rzecz robienia obiadów, sprzątania itp., że nie wspomnę o pracy online. I się da!
    Monika, pozdrawiam serdecznie 🙂

  6. Podpisuję się pod wszystkimi Twoimi spostrzeżeniami. Spokój poranny jest wypadkową naszej własnej organizacji, wypracowanego pewnego rytmu i wieczoru dnia poprzedniego. W naszym przypadku dezorganizującym elementem jest chwilowy (mam nadzieję) kryzys w zakresie tempa spożywania przez Zacieszkę. Otóż moja córka należy do tych delektujących się jedzeniem. Jedną kanapką potrafi delektować się nawet godzinę… Zarówno ja, jak i mąż mamy z tym problem, bo nieustanna asysta męczy i podnosi niepotrzebnie ciśnienie, a z kolei pozostawienie córki wyłącznie w towarzystwie kanapki wydłuża proces delektowania się nawet do 2 godzin. Wie… wiem… zaraz ktoś na mnie warknie, żeby jej to jedzenie po prostu w porę zabrać, ale wówczas gotowa chodzić cały dzień o pustym żołądku. Zresztą bywają dni, że potrafi usiąść i zjeść z nami wszystkimi o czasie – wówczas spokój jest uratowany.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *