Jak rozmawiać z dziećmi o powodach kwarantanny.

Znaleźliśmy się niespodziewanie w nowej dla nas sytuacji. Nagle zostaliśmy objęci kwarantanną (na razie zdecydowana większość z nas dobrowolną) a naszym zadaniem jest ograniczyć ilość wyjść z domu i spotykanych codziennie ludzi.

Zostały pozamykane żłobki, przedszkola i szkoły, wiele sklepów, imprez i innych miejsc, gdzie zwykle gromadzi się tłum ludzi. Wiele osób podjęło prace zdalnie.

My – dorośli wiemy dlaczego tak jest. Dobrowolna kwarantanna i ograniczenie kontaktu z ludźmi ma zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa, który rozprzestrzenia się w bardzo szybko, zagrażając życiu i zdrowiu wielu ludzi.

Trudniej jest to wytłumaczyć dzieciom. A one również przeżywają tę sytuację i zastanawiają się dlaczego nie mogą wychodzić z domu. Zastanawiają się, dlaczego nie mogą bawią się z ulubioną koleżanką, z którą przecież bawili się codziennie i dlaczego zapowiadana od dawna wizyta ulubionego kuzyna się nie odbędzie.

Dziecko chce wiedzieć. A jeśli nie wie, szuka samo odpowiedzi albo zaczyna wyobrażać sobie różne rzeczy. Dzieci słyszą. Słyszą rozmowy między dorosłymi albo reportera, którego pełen emocji głos płynie z telewizora. Niektóre dzieci mogą się bać, na przykład o swoją babcię. Niektóre mogą bawić się w zwalczanie wirusów. Niezależnie od tego, w jakim są wieku i jak przeżywają tę trudną dla wszystkich sytuację trzeba z nimi rozmawiać i opowiedzieć im na wszystkie pytania, wyjaśnić wątpliwości.

Jak to robić?

Jak rozmawiać z dziećmi o powodach kwarantanny.
czytaj dalej

Jak nauczyć małe dziecko jazdy na nartach.

Kiedy mówię znajomym, że jadę z moim niespełna 3 letnim maluchem na narty – najczęściej łapią się za głowę mówiąc:

  • ale po co?
  • ale, jak to? a on/ona jeździ?
  • a nie bolą go/ją nóżki?
  • a nie jest to za wcześnie?
  • a taki maluch nie ma za słabych kości?
  • e, tam, bez sensu z takim malcem…

Spieszę więc odpowiedzieć na te pytania i wątpliwości:

Otóż jazda z takim maluchem wygląda nieco inaczej, niż jazda w grupie, w której każdy jest zapalonym narciarzem, a przynajmniej takim, który potrafi jeździć samodzielnie, bez niczyjej pomocy, bawiąc się przy tym znakomicie. Maluch jeździ na tyle, na ile jest w stanie i ani trochę więcej. Jeśli jest zmęczony – schodzi ze stoku.

A po co to robię?

Otóż odpowiedź na to pytanie jest jedna – po to, by razem spędzić czas. Można oczywiście zostawić malca pod opieką babci, niani, cioci albo kogoś jeszcze i samemu, w spokoju czerpać radość z szusowania na stoku, aktywności, cudownych widoków i górskiego, czystego powietrza.

Ale można również dzielić tę radość z maluchem i zabierać go ze sobą, by on również mógł z tego korzystać. Ponadto chcemy – wraz z mężem – zarazić dzieci frajdą, jaką daje jazda na nartach, a ponadto możemy zabrać malucha na tygodniowy wyjazd na narty i nie musimy z niego rezygnować z uwagi na małe dziecko.

Kilka ważnych szczegółów związanych z nauką jazdy na nartach. 

Jak nauczyć małe dziecko jazdy na nartach.
czytaj dalej