Pisanie bajki dla dzieci może być bardzo ciekawą przygodą, choć wcale nie łatwą.
Pół biedy, jeśli ma się sporo czasu na przygotowanie tekstu. Gorzej, gdy trzeba się ostro sprężyć. O tym, jakim wyzwaniem jest stworzenie historii, która zachwyci najmłodszych czytelników, opowie Maciej Wojtas – copywriter, który miesiąc temu postanowił wziąć udział w konkursie „Piórko Biedronki 2017”.
Jeśli ktoś z was chciałby powalczyć o 100 tysięcy złotych nagrody, to już w czerwcu będzie miał ku temu wyśmienitą okazję. Wtedy to zostanie ogłoszony kolejny konkurs tejże sieci sklepów. Tym razem na ilustracje do zwycięskiej bajki.
Jeśli zaś wolicie wygrać taką samą kwotę za napisanie tekstu bajki – poczekajcie do wiosny 2018 roku. Albo zacznijcie już teraz szukać pomysłu, który okaże lepszy od pomysłów kilku tysięcy osób rokrocznie próbujących zachwycić jurorów „Piórka.
Czego nauczyłem się podczas pisania bajki na konkurs Biedronki?
Pisanie bajki dla dzieci na konkurs organizowany przez Biedronkę było dla mnie niezwykłym doświadczeniem. Na tyle przełomowym, że dzięki niemu zrozumiałem w końcu, co naprawdę chcę w życiu robić.
I mimo, że w konkursie brało udział kilka tysięcy osób, walcząc o tylko jedną, ale ogromną nagrodę – ja i tak już wygrałem. I to dużo więcej niż owe 100 tysięcy złotych (bo tyle właśnie dostanie w czerwcu autor najlepszej pracy).
Przejdźmy jednak do rzeczy. Czego dowiedziałem się (nauczyłem) podczas pisania bajki?
1) Nie sądziłem, że to takie trudne. Tak cholernie trudne. Chociażby dlatego, że wiele razy musiałem ugryźć się w język, a właściwie cofnąć rękę znad klawiatury, gdy tylko przyszło mi do głowy użycie jakiegoś “dorosłego” słowa albo zbyt abstrakcyjnej frazy. Tu naprawdę trzeba pisać jasno, przejrzyście, sensownie, lekko, dowcipnie i intrygująco.
I w dodatku nie przynudzać.
2) Nie sądziłem, że człowiek może wypić tyle kawy i nadal trafiać we właściwe klawisze 🙂
3) Nauczyłem się upraszczać dialogi, czyli w miarę możliwości usuwać z nich czasowniki typu “stwierdził”, „westchnął” czy “rzekł”. Dlaczego? Wszystko przez deadline, czyli termin oddania tekstu. Po prostu czas naglił i to bardzo.
4) Nauczyłem się w końcu zapisywać dialogi (wstyd, że dopiero teraz 🙂
5) Nauczyłem się, że pisanie bajki jest jak konstruowanie misternej budowli. Każdy błąd na poziomie fundamentów może skutkować problemami przy wykończeniu dachu. W przypadku bajki, którą pisałem, a której akcja działa się w czasach epoki kamienia – problemem okazała się… dieta jaskiniowców. Mówiąc wprost – wiadomo, że ludzie ci nie byli wegetarianami. Żeby było trudniej, dzieci, które były głównymi bohaterami, kochały zwierzęta, mówiły do nich itd. W związku z tym jedzenie dań mięsnych (w domyśle: przygotowanych z przyjaciół) – odpadało.
6) Doszło do mnie, jak bardzo inne jest poczucie humoru, które można zastosować w tekstach dla dzieci, od humoru w tekstach dla dorosłych.
7) Nauczyłem się pisać sceny, które dla dziecka są zabawne, a równocześnie rodzica chwycą mocno za gardło, ponieważ znajdzie on w tekście czytelne odniesienia do swojego życia (np. do czasów swojego dzieciństwa).
8) Kolejny raz sprawdziło się słuchanie konkretnego rodzaju muzyki jako sposobu na osiągnięcie wymaganego nastroju w danej scenie czy rozdziale. Na przykład w chwilach, gdy bohaterowie mieli wylądować na dnie rozpaczy, odpalałem muzykę z filmu “Zjawa”:
https://www.youtube.com/watch?v=yXNn-OepFYs
9) Nauczyłem się, że wszystkie wątki poruszone w bajce powinny w finale zostać zamknięte i wyjaśnione. O mały włos doszłoby do katastrofy, ponieważ 6 godzin przed końcem konkursu wysłałem wersję, w której wiele wątków było jeszcze otwartych. A podobno nic tak nie rozczarowuje małego czytelnika jak zostawienie go pytaniami, na które autor nie udzielił jasnej odpowiedzi.
10) Wiem już, że samo pisanie to tylko wisienka na torcie. Sama przyjemność, którą musi poprzedzić żmudna praca „konstrukcyjna” i wiele nieprzespanych nocy. Wszystko zaczyna się w głowie autora i właśnie tam musi zostać poukładane, zanim zasiądzie on do pisania pierwszego zdania.
Czy spróbowałbym jeszcze raz wystartować w tym konkursie?
Jasne, że tak! Choćby dziś 🙂
Więcej tekstów Maćka znajdziesz
tutaj http://maciejwojtas.pl/
swoje bajki wyslalem 3…kolejne w 2018 ? powodzenia dla wszystkich bajkopisarzy. Trzeba wierzyc i pisac, pisac, pisac…
W wolnej chwili zapraszam na moje bajki wlasnie http://www.bajkowytata.com
Też miałam takie zakusy, ale stwierdziłam, że to nie jest jeszcze dla mnie czas. Ale w przyszłym roku kto wie.
Zastanawiałam się przez chwilę, czy nie wystartować w tym konkursie, ale stwierdziłam, że na ten moment byłaby to zbyt wysoko zawieszona poprzeczka. Nie potrafiłabym opowiedzieć historii odpowiedniej dla małego dziecka, na dodatek używając słów, które dziecko zrozumie.
Ale jak moja córka podrośnie, kto wie…?
Brawa dla Maćka, że podjął się tego zadania, jeśli jakimś dziwnym trafem nie wygra – niech opublikuje bajkę na blogu 😉
Czekam na to…:-)
Szanse na wygraną są raczej iluzoryczne, ale bajkę tak czy inaczej wydam w wersji papierowej 🙂
Wow, pisanie bajki to chyba jedna z trudniejszych (wbrew pozorom) czynności, bo publiczność- dzieci jest tu najbardziej wymagająca.
Bardzo ciekawy wpis. jeszcze nigdy nie podjęłam się pisania bajki i nie zdawałam sobie sprawy, że to takie trudne.