Pewnego poranka, kiedy odprawiłam już chłopców do szkoły, pozbierałam ubrania z podłogi, wstawiałam pranie, ogarnęłam kuchnię po śniadaniu, rozpakowałam zakupy i zauważyłam, że moja córeczka pogrążona jest w samodzielnej, spokojnej zabawie – pomyślałam, że w czasie porannej kawki zerknę sobie co tam słychać w mojej ulubionej telewizji śniadaniowej czyli Pytaniu na śniadanie.
A tam? Co za temat!
Zaproszeni goście – mamy – rozprawiają z gospodarzami o tym, jak to jest, kiedy mama zostaje z dziećmi domu i poświęca się całkowicie dla domu i rodziny, rezygnując z pracy zarobkowej.
W sumie, to nawet nie bardzo słuchałam, o czym mówili, ponieważ w oczy rzuciły mi się komentarze oglądających w stylu:
– pasożytka,
– leniuch,
– złodziejka,
– nierób,
– to z wygodnictwa,
– jej życie to „nicnierobienie”,
– bogaty socjal (500+), to po co się męczyć?
– państwo daje, to po co pracować?
– i cały dzień spędza na gapieniu się w ekran.
I to same mamy….parę innych osób.
I tak sobie pomyślałam.