Wiele lat temu usłyszałam od pewnej mądrej, starszej pani, która żyła prawie 100 lat i urodziła się w czasach, kiedy kobiety nosiły tylko sukienki a mężczyźni palili fajkę bardzo mądre słowa. Powiedziała: „Naucz dzieci tego, co sama uważasz za wartościowe, zanim inni nauczą ich swoich wartości”.
Od tej pory, starałam się postępować zgodnie z tą radą, choć teraz wiem, że zrozumiałam ją inaczej, niż jej przesłanie faktycznie głosiło.
Bo czy chodziło o to, by nauczyć dzieci pewnych zasad obowiązujących w rodzinie, takich jak na przykład to, że podczas posiłku nie ogląda się telewizora? Być może. ?
Albo może o te rodzinne, święte tradycje, które należy przekazywać dzieciom, ponieważ ich pielęgnowanie jest wartością samą w sobie? Częściowo tak, choć nie tylko.
A może chodziło o sztukę odróżniania dobra od zła? – Zapewne trochę również.
Jednak przesłanie tego krótkiego zdania było znacznie głębsze.
Chodziło bowiem o mocne korzenie.