Powszechnie wiadomo, że najgłośniejszym echem odbijają się puste słowa.
Jesteśmy rodzicami, a co za tym idzie nasze życie to pasmo “mówienia do dzieci”, żeby je czegoś nauczyć i przygotować do życia.
Łatwo można zauważyć, że niektóre nasze zwroty kierowane do nastolatków (a także młodszych dzieci) przynoszą od razu oczekiwany efekt a inne zupełnie odwrotny i odbiją się szerokim echem….
Dlaczego tak się dzieje?
Z różnych powodów.
Często rodzice zapominają, że dziecko, nastolatek jest takim samym człowiekiem jak dorosły i można z nim po prostu, zwyczajnie ROZMAWIAĆ.
Wydaje im się, że dzieciom trzeba wydawać polecenia, rozkazy, karcić je i “tłuc im do głowy”, bo inaczej niczego się nie nauczą i nic nie zrozumieją.
Czasem też po prostu pojawia się zmęczenie, stres, frustracja, które dają upust w postaci potoku niechcianych słów kierowanych do nastolatka, do dziecka, których nie można już zatrzymać.
Z pomocą otaczających mnie nastolatków spisałam wyrażenia, słowa, teksty, kierowane przez rodziców do nastolatków, których one serdecznie nie znoszą. Komunikaty te to puste słowa, które mogą odbić się szerokim echem, wpaść i wypaść. Czasem jednak zapadają głęboko w pamięć, osłabiają poczucie wartości młodego człowieka, nadszarpują więź i wykopują głęboką przepaść pomiędzy rodzicem a dzieckiem, przepaść, którą ciężko będzie zakopać.