Kończą się właśnie wakacje a to taki czas, kiedy rodzice wpadają w zakupowy szał i kompletują tak zwaną wyprawkę szkolną.
Wybrałam się więc i ja z moimi 3 uczniami, z każdym osobno.
A w tym roku szczególnie zależało mi na tym, aby wybrać się na zakupy szkolne z moim najstarszym synem, 18-sto latkiem, uczniem klasy maturalnej.
Pomyślicie…
Co to za głupota iść z dorosłym dzieckiem po zeszyty i długopisy? Przecież może to zrobić sam i nawet lepiej mu wyjdzie.
Owszem. Zgodzę się. I tak chciał. Ale prosiłam go, aby nie odbierał mi tej przyjemności i ostatecznie zgodził się, bym towarzyszyła mu na szkolnych zakupach – ten ostatni raz.