Kilka dni temu jedna z czytelniczek (komentując wpis o książce o relacjach dla dzieci) zadała takie pytanie:

<<Ciekawi mnie kiedy, i czy w ogóle, środowisko specjalistów od wychowania napisze książkę dla dzieci o tym, jak zrozumieć rodziców i wspierać ich swoją miłością na wspólnej drodze dorastania 🤔>> ?

Sama jestem ciekawa, co znalazłoby się w takiej książce jeśliby powstała.

A tymczasem sama podkusiłam się na pewne rozważania.

W psychologii są pewne prawidłowości.

Na przykład to, że to rodzice – jako Ci starsi i bardziej doświadczeni – wspierają swoje dzieci, towarzyszą im w poznawaniu świata, nauce wszystkiego, co jest potrzebne do życia w dorosłości – samodzielności, odpowiedzialności, umiejętności podejmowania decyzji, miłości i wielu innych umiejętności. Kiedy coś dziecku nie wyjdzie, popełni błąd – wspierają je, tłumacząc, że każdy błąd, porażka jest wartościową nauką.  Kiedy dziecko ma problem, jest smutne, na przykład pokłóci się z kolegą – również rodzice wspierają je, otaczając swoją troską i opieką. Rodzice wybaczają. Rodzice są cierpliwi. Rodzice są pełni miłości.

Czy można odwrócić ten proces? Czy rodzic może pozwolić sobie na chwilę słabości i oczekiwać od dziecka tego samego, co sam daje swojemu potomstwu? Kiedy rodzic  jest smutny, doświadcza różnych problemów, jest coś, z czym sobie nie radzi – czy dziecko może otoczyć rodzica taką samą troską, opieką i miłością? Wysłuchać zwierzeń o problemach i wesprzeć?

Nie.

Są sprawy, o których dziecko nie powinno wiedzieć, bo jest zbyt małe (albo młode), by to udźwignąć. Nie jest w stanie dać takiego wsparcia rodzicowi, ponieważ byłoby to dla niego zbyt dużym obciążeniem. Dotyczy to przede wszystkim istotnych problemów, jakich może doświadczać rodzic – na przykład choroby, problemów w małżeństwie (związku), w pracy, konfliktach z własnymi rodzicami lub teściami. To są sprawy, z którymi dorosły powinien poradzić sobie sam lub wspólnie z innym dorosłym. Obarczanie dziecka tego typu problemami jest nie w porządku, nawet jeśli dziecko jest już “prawie dorosłym” nastolatkiem.

Taka postawa rodzica, czyli wymuszająca na dziecku wsparcie często pojawia się w rodzinach alkoholowych, w których niedojrzały emocjonalnie dorosły przerzuca odpowiedzialność za funkcjonowanie rodziny, opiekę nad młodszymi dziećmi albo rozwiązywanie własnych problemów na najstarsze dziecko. Dojrzewa ono wówczas zbyt wcześnie, zabierana jest mu część dzieciństwa i wychodzi z domu poranione.

Innymi problemami, z którymi rodzic nie powinien rozmawiać z dzieckiem, jak z przyjacielem są problemy, które przysparzają rodzicom sami nastolatkowie. Kto jest rodzicem nastolatka ten wie, ile siwych włosów może przybyć z każdym dniem. Nie jest to jednak powód, by obarczać nieumiejętność radzenia sobie z tymi problemami swoje nastoletnie dzieci i oczekiwać od nich, że będą nas wspierać i rozumieć, skoro tak, nam dokuczają 🙂

Co nie znaczy, że dziecka nie trzeba uczyć empatii i zrozumienia dla rodziców. Oczywiście należy to robić i warto. Każdy rodzic ma prawdo do zmęczenia i chwili słabości. Każdy ma prawo mieć dość. Jeśli jesteśmy w takiej sytuacji warto powiedzieć o tym swojemu nastolatkowi, mówiąc o swoich uczuciach i zmęczeniu ale nie obarczając go winą. Warto też wyrażać swoje oczekiwania i wysłuchać oczekiwań nastolatków. Otwarta komunikacja, pozbawiona roszczeń, obwiniania i żalu a także budowanie dobrych relacji oraz zdrowej więzi od najmłodszych lat to właśnie sposób na uczenie dzieci zrozumienia dla uczuć rodziców i wspierania ich swoją miłością a także droga do wdzięczności.

Na koniec  opowiem Wam pewną bajkę, która świetnie pokazuje, jak można pomóc dziecku zrozumieć rodzica i wspierać go swoją miłością.

<< Była sobie pewna urocza rodzinka. Mama, tata i dwie córeczki – starsza Ania i młodsza Matylda. Rodzice dziewczynek, choć zajęci mnóstwem obowiązków (jak to rodzice) zawsze znajdowali czas na wspólną, radosną zabawę z dziewczynkami.

Pewnego dnia po całym dniu pełnym zabawy, zmęczeni rodzice uznali, że czas spać. Podzielili się obowiązkami.  Mama zajęła się sprzątaniem po kolacji i zabawie, tata szykowaniem dzieci do snu, czyli kąpielą, myciem ząbków, ubieraniem w piżamki, kładzeniem do łóżeczek, czytaniem bajeczek. Kiedy Matylda zasnęła, tata powiedział Ani dobranoc i poszedł pomóc mamie.

Jednakże tego wieczoru Ania długo nie mogła zasnąć.  Kręciła się na łóżku, aż w końcu wstała i poszła do rodziców. Mama krzątała się jeszcze po salonie a tata spał smacznie na podłodze w pokoju. Dziewczynka poskarżyła się mamie, że nie może spać. Zaczęła jednocześnie przyglądać się tacie, który wyraźnie o czymś śnił (marzył), ruszając rękami i nogami a także wydając z siebie dziwne dźwięki.

-Mamo – spytała Ania – co robi tata?

-Śpi – odpowiedziała mama i dodała – i pewnie śni (marzy) o tym, że jest na stadionie i gra z kolegami w piłkę.

W tym momencie tata wydał z siebie odgłos radości.

-Pewnie zdobył gola – domyśliła się Ania, po czym spytała – A dlaczego tata nie chodzi już na stadion i nie gra w piłkę?

– Bo nie ma czasu, zajęty jest pracą i opieką nad wami dwiema.

Z tymi słowami Ania poszła spać. Śniło jej się, że jest nietoperzem i lata wysoko nad miastem. Dotarła aż na stadion, gdzie jej tatuś grał z kolegami w piłkę i doskonale się przy tym bawił. Ania – nietoperz kibicowała swojemu tacie i jego drużynie, krzycząc “brawo tatusiu”.

Rankiem Ania weszła do kuchni, gdzie mama robiła śniadanie a tata leżał na podłodze i robił “brzuszki”. Wziął swoją córeczkę na ręce i zaczął ją podnosić, udając, że ona jest ciężarkiem a on ćwiczy niczym na siłowni. Dziewczynce bardzo się ta zabawa podobała. W pewnym momencie rzekła do taty:

– Tatusiu, dziękuję, że się nami opiekujesz.

-Nie ma sprawy, bąblu – odpowiedział tata >> .

🙂

Inspiracją do napisania tego opowiadania był jeden z odcinków bajki na kanale Disney Junior pod tytułem “Bluey” 🙂

Udostępnij, jeśli uważasz, że warto.

Zapraszam  na mój  Facebook, gdzie bywa wesoło, inspirująco oraz refleksyjnie oraz  Instagramgdzie bywa całkiem ładnie.

Jeden wątek z “Rodzice i dzieci – czyli o tym, kto kogo wspiera.

  1. Bardzo dobry tekst. Uważam tak jak Ty że pewne sprawy są dla dorosłych i w kręgu dorosłych pozostać powinny. Dziecko ma swoje zmartwienia i problemy adekwatne do jego wieku. Nie należy mu dokładać jeszcze problemu z rachunkami, mężem, teściami czy inne … Dzieciństwo jest po to by przeżyć je beztrosko i w szczęściu. Natomiast warto przygotować dziecko do problemów z jakimi ewentualnie przyjdzie im się zmierzyć w życiu dorosłego człowieka ale na pewno nie obarczając go swoimi provlemami

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *