Kilka dni temu jedna z czytelniczek (komentując wpis o książce o relacjach dla dzieci) zadała takie pytanie:
<<Ciekawi mnie kiedy, i czy w ogóle, środowisko specjalistów od wychowania napisze książkę dla dzieci o tym, jak zrozumieć rodziców i wspierać ich swoją miłością na wspólnej drodze dorastania >> ?
Sama jestem ciekawa, co znalazłoby się w takiej książce jeśliby powstała.
A tymczasem sama podkusiłam się na pewne rozważania.
W psychologii są pewne prawidłowości.
Na przykład to, że to rodzice – jako Ci starsi i bardziej doświadczeni – wspierają swoje dzieci, towarzyszą im w poznawaniu świata, nauce wszystkiego, co jest potrzebne do życia w dorosłości – samodzielności, odpowiedzialności, umiejętności podejmowania decyzji, miłości i wielu innych umiejętności. Kiedy coś dziecku nie wyjdzie, popełni błąd – wspierają je, tłumacząc, że każdy błąd, porażka jest wartościową nauką. Kiedy dziecko ma problem, jest smutne, na przykład pokłóci się z kolegą – również rodzice wspierają je, otaczając swoją troską i opieką. Rodzice wybaczają. Rodzice są cierpliwi. Rodzice są pełni miłości.
Czy można odwrócić ten proces? Czy rodzic może pozwolić sobie na chwilę słabości i oczekiwać od dziecka tego samego, co sam daje swojemu potomstwu? Kiedy rodzic jest smutny, doświadcza różnych problemów, jest coś, z czym sobie nie radzi – czy dziecko może otoczyć rodzica taką samą troską, opieką i miłością? Wysłuchać zwierzeń o problemach i wesprzeć?
Nie.
Są sprawy, o których dziecko nie powinno wiedzieć, bo jest zbyt małe (albo młode), by to udźwignąć. Nie jest w stanie dać takiego wsparcia rodzicowi, ponieważ byłoby to dla niego zbyt dużym obciążeniem. Dotyczy to przede wszystkim istotnych problemów, jakich może doświadczać rodzic – na przykład choroby, problemów w małżeństwie (związku), w pracy, konfliktach z własnymi rodzicami lub teściami. To są sprawy, z którymi dorosły powinien poradzić sobie sam lub wspólnie z innym dorosłym. Obarczanie dziecka tego typu problemami jest nie w porządku, nawet jeśli dziecko jest już “prawie dorosłym” nastolatkiem.
Taka postawa rodzica, czyli wymuszająca na dziecku wsparcie często pojawia się w rodzinach alkoholowych, w których niedojrzały emocjonalnie dorosły przerzuca odpowiedzialność za funkcjonowanie rodziny, opiekę nad młodszymi dziećmi albo rozwiązywanie własnych problemów na najstarsze dziecko. Dojrzewa ono wówczas zbyt wcześnie, zabierana jest mu część dzieciństwa i wychodzi z domu poranione.
Innymi problemami, z którymi rodzic nie powinien rozmawiać z dzieckiem, jak z przyjacielem są problemy, które przysparzają rodzicom sami nastolatkowie. Kto jest rodzicem nastolatka ten wie, ile siwych włosów może przybyć z każdym dniem. Nie jest to jednak powód, by obarczać nieumiejętność radzenia sobie z tymi problemami swoje nastoletnie dzieci i oczekiwać od nich, że będą nas wspierać i rozumieć, skoro tak, nam dokuczają 🙂
Co nie znaczy, że dziecka nie trzeba uczyć empatii i zrozumienia dla rodziców. Oczywiście należy to robić i warto. Każdy rodzic ma prawdo do zmęczenia i chwili słabości. Każdy ma prawo mieć dość. Jeśli jesteśmy w takiej sytuacji warto powiedzieć o tym swojemu nastolatkowi, mówiąc o swoich uczuciach i zmęczeniu ale nie obarczając go winą. Warto też wyrażać swoje oczekiwania i wysłuchać oczekiwań nastolatków. Otwarta komunikacja, pozbawiona roszczeń, obwiniania i żalu a także budowanie dobrych relacji oraz zdrowej więzi od najmłodszych lat to właśnie sposób na uczenie dzieci zrozumienia dla uczuć rodziców i wspierania ich swoją miłością a także droga do wdzięczności.
Na koniec opowiem Wam pewną bajkę, która świetnie pokazuje, jak można pomóc dziecku zrozumieć rodzica i wspierać go swoją miłością.
<< Była sobie pewna urocza rodzinka. Mama, tata i dwie córeczki – starsza Ania i młodsza Matylda. Rodzice dziewczynek, choć zajęci mnóstwem obowiązków (jak to rodzice) zawsze znajdowali czas na wspólną, radosną zabawę z dziewczynkami.
Pewnego dnia po całym dniu pełnym zabawy, zmęczeni rodzice uznali, że czas spać. Podzielili się obowiązkami. Mama zajęła się sprzątaniem po kolacji i zabawie, tata szykowaniem dzieci do snu, czyli kąpielą, myciem ząbków, ubieraniem w piżamki, kładzeniem do łóżeczek, czytaniem bajeczek. Kiedy Matylda zasnęła, tata powiedział Ani dobranoc i poszedł pomóc mamie.
Jednakże tego wieczoru Ania długo nie mogła zasnąć. Kręciła się na łóżku, aż w końcu wstała i poszła do rodziców. Mama krzątała się jeszcze po salonie a tata spał smacznie na podłodze w pokoju. Dziewczynka poskarżyła się mamie, że nie może spać. Zaczęła jednocześnie przyglądać się tacie, który wyraźnie o czymś śnił (marzył), ruszając rękami i nogami a także wydając z siebie dziwne dźwięki.
-Mamo – spytała Ania – co robi tata?
-Śpi – odpowiedziała mama i dodała – i pewnie śni (marzy) o tym, że jest na stadionie i gra z kolegami w piłkę.
W tym momencie tata wydał z siebie odgłos radości.
-Pewnie zdobył gola – domyśliła się Ania, po czym spytała – A dlaczego tata nie chodzi już na stadion i nie gra w piłkę?
– Bo nie ma czasu, zajęty jest pracą i opieką nad wami dwiema.
Z tymi słowami Ania poszła spać. Śniło jej się, że jest nietoperzem i lata wysoko nad miastem. Dotarła aż na stadion, gdzie jej tatuś grał z kolegami w piłkę i doskonale się przy tym bawił. Ania – nietoperz kibicowała swojemu tacie i jego drużynie, krzycząc “brawo tatusiu”.
Rankiem Ania weszła do kuchni, gdzie mama robiła śniadanie a tata leżał na podłodze i robił “brzuszki”. Wziął swoją córeczkę na ręce i zaczął ją podnosić, udając, że ona jest ciężarkiem a on ćwiczy niczym na siłowni. Dziewczynce bardzo się ta zabawa podobała. W pewnym momencie rzekła do taty:
– Tatusiu, dziękuję, że się nami opiekujesz.
-Nie ma sprawy, bąblu – odpowiedział tata >> .
🙂
Inspiracją do napisania tego opowiadania był jeden z odcinków bajki na kanale Disney Junior pod tytułem “Bluey” 🙂
Udostępnij, jeśli uważasz, że warto.
Zapraszam na mój Facebook, gdzie bywa wesoło, inspirująco oraz refleksyjnie oraz Instagram, gdzie bywa całkiem ładnie.
Bardzo dobry tekst. Uważam tak jak Ty że pewne sprawy są dla dorosłych i w kręgu dorosłych pozostać powinny. Dziecko ma swoje zmartwienia i problemy adekwatne do jego wieku. Nie należy mu dokładać jeszcze problemu z rachunkami, mężem, teściami czy inne … Dzieciństwo jest po to by przeżyć je beztrosko i w szczęściu. Natomiast warto przygotować dziecko do problemów z jakimi ewentualnie przyjdzie im się zmierzyć w życiu dorosłego człowieka ale na pewno nie obarczając go swoimi provlemami