Przedświąteczna Opowieść (dla rodziców).
Grudzień. Za oknem szaro i buro, choć jeszcze parę dni temu była piękna zima. Para Młodych Rodziców krąży po centrum handlowym w poszukiwaniu idealnego prezentu dla swojego dziecka. To pierwsza gwiazdka Bombelka, marzą więc, by było to coś fantastycznego i niepowtarzalnego. Po kilkunastu minutach kręcenia się w kółko i słuchania “All I want for Christmas is you” kierują swe kroki do „Dziecięcej Krainy”, znanego sklepu, w którym można znaleźć wszystko.
Nieśmiało wchodzą do środka i rozglądają się niepewnie… nie wiedzą, co robić…
– W czym mogę państwu pomóc? – słyszą dźwięczący głos uprzejmej sprzedawczyni, która pojawiła się nie wiadomo skąd gotowa służyć radą i pomocą.
Tata spogląda na mamę i kiedy dostrzega porozumienie w jej oczach mówi:
– Szukamy czegoś dla naszego dziecka, to jego pierwsza gwiazdka.
– Chcemy – dodaje mama – aby było to coś radosnego, o wyrazistych kolorach, co przyciągnie jego uwagę.
– I miękkiego – uzupełnia tata – żeby mogło się przytulić i nie zrobić sobie krzywdy.
– Proszę za mną – uśmiecha się sprzedawczyni i prowadzi rodziców w kierunku pluszaków.
Sklepowe półki aż uginają się pod ciężarem puchatych zabawek o różnorodnych kształtach, kolorach i wielkościach. Niektóre z nich wyglądają niemalże, jak prawdziwe zwierzaki a od autentyczności odróżnia je tylko to, że się nie ruszają.
– Taaaak… – rzuca niepewnie mama – ale chcielibyśmy, aby to coś stymulowało jego rozwój.
– Szybko mu się nie nudziło i nie powodowało alergii…. – dodaje tata.
Sprzedawczyni kieruje swe kroki do kolejnego działu. Tym razem z zabawkami edukacyjnymi dla maluszków. Zachęca rodziców, by podeszli razem z nią.
– Interaktywne zabawki, takie, jak te – mówi – świetnie stymulują rozwój. Ten oto tańczący, śpiewający żółwik wspaniale się sprzedaje a dzieci są nim zachwycone. A grająca, bajkowa książeczka była hitem ostatnich lat. Mamy też nowość, interaktywny domek…nie znajdą państwo nic lepszego ….
– Taaaak … – zamyśla się mama, przesuwając wzrokiem po sklepowych półkach – chcemy też, aby zapewniło mu to zabawę na wiele godzin.
Tym razem sprzedawczyni podprowadza rodziców w kierunku działu z klockami. Wielkie pudła z wszelakimi, różnokształtnymi klockami, od plastikowych, gumowych, drewnianych po magnetyczne aż się proszą, by coś z nich zbudować.
– Ale zabawka musi być bezpieczna dla naszego dziecka. Nie mogę wciąż myśleć, że się zadławi, kiedy odwrócę od mojego maleństwa wzrok…. – odważnie mówi mama.
– Chcemy też – rzuca niepewnie tata – żeby uczyła dziecko różnych umiejętności i zachowań, odróżniania emocji, tego co jest dobre a co złe…..
– I…..mówienia – dodaje niepewnie mama.
Sprzedawczyni zaprasza rodziców do działu elektroniki. Migocząco-grające kolorowe tableciki, wąskie smartfoniki z eco-plastiku, idealne do dziecięcych rączek już prawie trafiają do wciąż pustego koszyka z zakupami….
– Ależ proszę pani – w ostatniej chwili oburza się mama – Przecież ekran dla takiego maluszka jest niezdrowy, może źle wpłynąć na rozwój jego komórek nerwowych….
– No i gotów jeszcze – mruczy tata pod nosem – się od tego uzależnić…..
Sprzedawczyni odwraca głowę w stronę dziecięcych książeczek. Już chce kierować tam swoje kroki, widząc jednak zdziwienie, zaskoczenie i niepewność swoich klientów mówi:
– Drodzy państwo, RODZICÓW NIE SPRZEDAJEMY !!!
Udostępnij, jeśli czujesz tak samo 🙂
Opowieścią tą dzielę się z Wami od lat. Może i Ty podzielisz się z innymi 🙂
Zapraszam też na mój Facebook, gdzie bywa wesoło, inspirująco oraz refleksyjnie oraz Instagram, gdzie bywa całkiem ładnie.
…
Być razem, być blisko siebie, ofiarować sobie nawzajem swój czas, uwagę i miłość – to właśnie najważniejsze <3
Zabawne i urocze 🙂 Rozumiem puentę, jednak muszę przyznać, że odbieram rodziców z opowieści bardzo pozytywnie. Nie można im odmówić dobrych chęci! Kochają swoje dziecko i szukają dla niego zabawki idealnej 🙂
Piękna historia i aż się łezka kręci w oku 🙂 Najważniejsze są relacje rodziców z dzieckiem i nic i nikt tego nie zastąpi 🙂
Świetne… Ale też smutne. Wielu rodziców by chciało zakupić dzieciaki zabawkami dla świętego spokoju albo przez brak czasu i sił… Taki świat.
Świetna historia z morałem! 🙂
Absolutnie jestem zwolenniczką takiego podejścia ❤️ Rodzina, relacje, wspólne chwile to jest najważniejsze ?
A to ładna akurat puenta. Dobrych Świąt 🙂
Jak się dłużej zastanowić, to bardzo gorzka refleksja o naszym społeczeństwie. Bo tak jest właśnie – pędzimy, staramy się, kombinujemy, żeby dać dzieciom to, co najlepsze. A zapominamy, że najważniejsza jest nasza obecność…
Genialne! Tak myślałam, że taka będzie puenta 🙂 podaję dalej!
Dziękuję 🙂
Emocje…
Wiesz coraz częściej spotykam takich ludzi, którzy chcieliby aby maszyny zastąpiły ich w byciem Rodzicem. To straszne, aby tylko się dziecko czymś się zajęło, żeby mu jak najmniej tłumaczyć, a może ktoś nas wyręczy (szkoła) a może ktoś go wychowa. Rodzice starają się zrzucać swoje “obowiąki” na innych. Tracąc coś tak cudownego… Twn dar bycia rodzicem ma różne barwy… ale Cholera warto, warto Nim Być, to przywilej.
Dziękuję za ten wpis, opowieść… Dużo rodziców powinno go przeczytać i wyciągnąć wnioski.
Dziękuję 🙂
Ile w tym prawdy… Nic nie jest w stanie zastąpić dziecku kontaktu z rodzicem. Nic tak nie stymuluje rozwoju – tego emocjonalnego również, jak czas poświęcany na wspólną zabawę i takie, po prostu – bycie razem.
Decydując się na dziecko trzeba być na to gotowym. Miłości i uwagi rodzica nie da się kupić. Mądry tekst.
Bardzo poruszająca historia z pouczającą puentą. Każdy rodzic powinien ją przeczytać.
Dobrze powiedziane. Zdecydowanie do takiego podejścia jest mi blisko. Relacje, relacje, relacje. Pozdrawiam i dziękuję za ten wpis!