Mój 13-sto letni syn, uczeń 6 (wkrótce 7) klasy ma dredy.

Dredy, czyli rodzaj fryzury, którą tworzy się z pasm włosów, które tapiruje się i mocno ze sobą skręca przy pomocy cienkiego szydełka albo przez filcowanie czyli pocieranie. Podobno są one cechą osób, które identyfikują się z jakąś filozofią lub popkulturą.

Obecnie jednak, idąc z duchem czasu dredy to efekt mody, po prostu fryzura, którą można spotkać u każdej grupy społecznej i osób w każdym wieku. Może z wyjątkiem małych dzieci (chyba, że rano 😉 ).

Zgodziłam się na to, by mój synek zrobił sobie te dredy, choć to wcale nie była łatwa decyzja.

Nie była to również spontaniczna decyzja mniej więcej o takim przebiegu:

mamo, zrobię sobie dredy, ok?

dobrze, synku zrób.

Nic z tych rzeczy. Tak nie było.

Zanim nadszedł ten ciepły, niedzielny, majowy dzień, kiedy to wybraliśmy się do dredmakera, czekał około pół roku. Ten czas był potrzebny do tego, by uzyskać pewność, że on tego naprawdę chce. Że nie jest to chwilowa zachcianka, która nazajutrz minie, a dredy zostaną. Chciałam, żeby sobie dokładnie przemyślał, czy chce nosić na głowie niespotykaną fryzurę, czym przyciągnie na siebie spojrzenia gapiów. Zależało mi również na tym, by wybadał, jak otoczenie, w którym się obraca (szkoła) może zareagować na dredy, a tym samym wyróżniający wygląd.

Nie zgodziłam więc się od razu, ponieważ chciałam oszczędzić mu (a także sobie) rozczarowań albo trudności. Wytykanie palcami, szepty albo niekontrolowane gapienie się na ulicy – to było coś, przed czym pragnęłam go ochronić. Teorie spiskowe, nie poparte dowodami, które odpowiadają na pytanie – dlaczego on sobie zrobił te dredy – również znalazły się w kręgu moich obaw i jak się później okazało nie bezpodstawnie. Brakowało mi też wiary w to, że on sam sobie z tym poradzi. Powód, dla którego zwlekałam z decyzją było również inny. Po prostu – mnie się dredy nie podobają. To moja osobista opinia, którą teraz weryfikuję, gdyż uważam, że mój synek wygląda całkiem nieźle. I tylko lekko przez myśl mi przeszło, że dredy mogą być kojarzone z jakąś popkulturą – rastafarianie, Jamajka,  muzyka reggae, palenie trawki itp. Jestem jednak pewna, że mój syn miał inne powody, dla których zapragnął nosić dredy  i były one bardzo, bardzo dalekie od tych, które wiele lat temu dały początek tej kontrowersyjnej fryzurze.

Ostatecznie zgodziłam się ponieważ:

  • Dokładnie mi wytłumaczył dlaczego chce mieć dredy. Po prostu mu się podobają i noszą je jego idole. Świat nastolatka składa się z idoli. Kiedy sama byłam w takim wieku też miałam idoli – byli to piosenkarze płci męskiej. Nie mogłam wprawdzie stylizować i ubierać się jak oni, ale miałam podobne okulary i bransoletki na rękę. Doskonale więc go rozumiem. Dredy mu się podobają, noszą je jego idole (młodzi raperzy), chciał się trochę do nich “upodobnić” i to było jego marzenie.
  • Posłuchałam sobie muzyki, jaką tworzą ci młodzi muzycy, których słucha mój syn. Teksty ich piosenek składają się głównie z rymowanych elaboratów  o trudach codziennego życia i chęci jego poprawienia. Największą wartość, jaką wyznają to pieniądz, ale też chęć pomocy rodzicom. W sumie, nie jest więc to złe. Nie ma chyba nic złego w tym, że ktoś chce wzbogacić się  na własnym talencie i pracy. Ok. W porządku. Ani słowa o narkotykach i trawce. Jedyne, co mi się nie podoba, to przekleństwa. Ale nie takie, których nie słyszał wcześniej w szkole lub na ulicy. Przymknęłam więc na to oko.
  • Doszłam do wniosku, że to całkiem dobry pomysł, żeby zrobił sobie te dredy  teraz, kiedy jest w szkole podstawowej i obraca się głównie w swoim otoczeniu, środowisku, wśród osób, które znają go dobrze i raczej nikt nie będzie już sobie wyrabiał nowej opinii na jego temat na podstawie wyglądu (i pierwszego wrażenia). Kiedy pójdzie do liceum, czy technikum – do nowego świata może będzie już miał to doświadczenie (lub fanaberię) za sobą. A jeśli wciąż będzie je nosił, wówczas  jego doświadczenie z radzeniem sobie z “gapiami” i “docinkami” będzie większe i wierzę, że będzie umiał sobie z tym dojrzale poradzić.
  • Chciałam też, żeby spróbował czegoś nowego. Całkiem niedawno czytałam o tym, że mózgi nastolatków rozwijają się bardziej efektywnie, kiedy próbują oni nowych rzeczy i podejmują wyzwania. Kiedy działają zawsze schematycznie ich mózgi „stoją” w miejscu.  Myślę, że coś w tym jest. Kiedy obserwujemy małe dzieci, one również rozwijają się szybciej, kiedy spotykają je nowe doświadczenia. Podobnie młodzież i dorośli. Wystarczy przejść się inną, niż zwykle drogą do pracy a mózg już jest “przewietrzony”. Uznałam więc, by podjęcie  takiego wyzwania wyjdzie mu na dobre. Przekona się, jak to jest wyróżniać się nietypową fryzurą i jak sobie z tym radzić.  Myślę, że jest to dla niego świetną lekcją życia.

A co na to otoczenie?

Mówiąc o otoczeniu, mam oczywiście na myśli rodzinę i szkołę. To tu mogły pojawić się jakieś problemy z odbiorem jego „wybryku”. W szkole koledzy zareagowali zwyczajnie. Niektórzy się zdziwili, inni gratulowali, podziwiali, inni skrytykowali a jeszcze inni mieli to zupełnie w nosie.  Otrzymał też kilka przydomków, które są niczym innym, jak pseudonimami artystycznymi owych młodych raperów, o których pisałam wyżej. Nauczyciele w większości nie potępili. Niektórzy nic na ten temat nie powiedzieli, inni powiedzieli, że są fajne i w porządku. Choć wcale nie odbyło się bez kłopotów.Pierwszego dnia po zrobieniu dredów usłyszał – „Masz to ściąć! Chciałeś się wyróżniać, to teraz zetniesz się na łyso i będziesz się wyróżniał”.  Nie muszę dodawać, że po tych słowach mój syn już się rozpędził, aby ścinać dredy, na które odkładał przez pół roku kieszonkowe (odmawiając sobie cotygodniowego kebaba) i golić się na łyso pozbawiając się pięknych włosów, które zapuszczał półtora roku. Następnego dnia część uczniów była zdziwiona, że nie spełnił rozkazu.  Ponownie też usłyszał –  „miałeś to ściąć”.

Argumentem nauczycieli, którzy kazali mu ściąć dredy była obawa, że inni uczniowie będą  szli za jego przykładem i też będą „coś dziwnego” robili z wyglądem. Coś, co sprawi, że będą chcieli się wyróżniać. Przykładem była tu  pewna uczennica, która pomalowała sobie włosy flamastrem oraz inne dziewczynki, które chodziły w zbyt krótkich spodniach oraz bluzkach odsłaniających brzuch. Usłyszeliśmy też coś o regulaminie szkoły, który podobno takich rzeczy zabrania.Tymczasem w regulaminie jasno jest napisane, że za dredy można otrzymać minus 10 punktów z zachowania. Przed zrobieniem dredów mój syn przestudiował to dobrze i odpowiednio się zabezpieczył. Przyniósł wystarczająco dużo makulatury, baterii, nakrętek i książeczek na zbiórkę do szpitala, aby wystarczało dodatnich punków na zachowanie wzorowe. Wywiązał się również bardzo dobrze z funkcji skarbnika klasowego. Poza tym nie sprawia żadnych problemów wychowawczych, jest  “normalnym, zwykłym, grzecznym” uczniem. Który ma swoje zdanie. Tym, że zrobił dredy naprawdę nikogo nie obraził, nie zgorszył. A już na pewno nie takie były jego intencje. Nie namawia też innych do “złego” (nielegalnych zachowań). Jak już wspomniałam to tylko fryzura. Może nieco inna, może rzadko spotykana, może trudniejsza w utrzymaniu czystości, ale tylko fryzura.

Przyznaję, że jest nieco odmienna i świadczy o tym, że mój syn “eksperymentuje” z wyglądem. Ale czyż większość nastolatków tego nie robi? Nawet bardziej dobitnymi sposobami. Mam tu na myśli tatuaże, tunele lub spirale w uszach, percing w języku (i nie tylko). Ponieważ takie eksperymenty są nieodwracalne, na taki sposób zmiany wyglądu nie zgodzę się. Do takich zmian trzeba dojrzeć nie tylko na papierze.

Gdzieś kątem ucha obiły mi się również opinie, że dredy pozbawiły mojego syna urody (są brzydkie więc on jest brzydki), że to błagalna prośba o zwrócenie na siebie uwagi, wyróżnienia się z tłumu,  chęć akceptacji (dziwne, czyż nie?) lub namacalny, demonstracyjny bunt.

Jak już wspomniałam, rozmawiałam z nim długo na ten temat i wiem, że jakie były powody zrobienia dredów. Wymieniłam je powyżej. Moja lampka czujności jest czynna i gotowa, by alarmować, w razie potrzeby.

Bardzo podobała mi się reakcja jednej starszej pani, którą spotkaliśmy ma wakacjach. Z uśmiechem na ustach spytała:

“Pojechałeś do Afryki, żeby zrobić sobie takie włosy”? 🙂

 

Życzę mu więcej takich reakcji.

 

Jeśli spodobał Ci się ten wpis zapraszam na więcej treści o nastolatkach:

O budowani nawyków.

O pomocy w planowaniu.

Instrukcja obsługi nastolatka.

Zapraszam też na mój fanpejdż, gdzie bywa bardzo wesoło [klik].

Z góry dziękuję za komentarze i udostępnienia.

 

23 wątków z “Moje dziecko ma DREDY – dlaczego się na to zgodziłam oraz co na to ludzie.

  1. Witam . Sama posiadam dredy, na które czekałam 8 lat więc była to przemyślana decyzja wynikająca z muzyki reggae jak i wiary Rastafarai i jest to część kultury, dlatego dredy są z nią kojarzone nie wyobrażam jednak sobie zrobić dredy w wyniku mody czy dlatego, że raper je ma. Twój syn musi przyzwyczaić się do ciągłego patrzenia się na jego dredy oraz czasami naprawdę ekstremalnymi sytuacjami bądź wyzwiskami takimi jak np: obciecie dreda w autobusie lub ciągle ciągnięcie za dredy w kolejce ( osoby te myślą że tego nie czujemy ). Nie zgodzę się z tym, że tunele są nieodwracalna ,,modyfikacja” ciała sama rozpycham uszy i do 8mm moga się zrosnąć do normalnego rozmiaru. Więc jako osoba, która zrobiła dredy, wydała na nie dosyc duzo uwazam, że moda minie i za jakiś czas obetnie dredy . Bless Ya Rastafarai

    1. Dzięki za komentarz. Każdy ma swoje powody, dla których podejmuje takie, albo inne decyzje. Pozdrawiam 🙂

  2. Pingback: Jak wspierać syna w budowaniu jego poczucia wartości. – Mama na całego

  3. Pingback: Dlaczego warto uczyć dzieci asertywności. – Mama na całego

  4. Bardzo ciekawy pomysł! W gimnazjum byłam wielką fanką muzyki reggae i dready były jednym z moich marzeń, jednak zabrakło mi na nie odwagi i wiedziałam też, że moi rodzice nie zgodzą się na nie. Pamiętam, że zamówiłam 2 doczepiane, sztuczne dready, które wpinałam wsuwką do reszty włosów, gdy wychodziłam ze znajomymi.. : )

  5. Moje dzieci są jeszcze trochę młodsze, ale wyobrażam sobie, że musi to być dość trudne, pozwolić dziecku na zrobienie ze swoim wyglądem coś, co nam się nie podoba. Ale rzeczywiście jest to nieszkodliwe, a każdy, również niepełnoletni, ma prawo do eksperymentowania i wyrażania swojej indywidualności. Tak więc podziwiam i mam nadzieję, że za kilka lat będę umiała też wesprzeć moje dzieci w podejmowaniu takich decyzji

  6. Pingback: Jak rozmawiać z dziećmi o seksie. – Mama na całego

  7. Brawo dla mamy za uszanowanie decyzji syna. Ja w wieku 14 lat przefarbowałam się na blond. Wychowawczyni co kilka dni powtarzała mi, że mam się przefarbować. Ja tego nie zrobiłam, i ani trochę nie wpłynęło to na moje wyniki w szkole 😉 A blond mam do dziś 😉 Mam 23 lata i raczej z niego nie zrezygnuje 😉

  8. Ja również jestem bardzo liberalna i jeśli chodzi i włosy i rodzaj fryzur. Sama swojego czasu szalałam z kolorami, więc dla mnie nie ma nic dziwnego ani w łysinie, ani w dredach ani w kolorach na głowie.

  9. Bardzo podoba mi się Twój wpis. Gratuluję Tobie więzi z synem i poważnego podejścia do tematu, a synowi dojrzałości i konsekwencji w dążeniu do celu. U mojego 11-letniego pasierba temat już się pojawił, ale na razie jesteśmy sceptyczni. Po przeczytaniu Twojej relacji może spojrzę na tę kwestię inaczej. Zapytam jeszcze o sprawę higieny, która mnie nurtuje: jak utrzymać dresy w czystości?
    Dziękuję i pozdrawiam!?
    Kasia

    1. Dredy myje się jak normalne włosy, najlepiej jakimś zwykłym szamponem, np. dla dzieci i bez odżywek, które trudniej spłukać. Po myciu one się trochę “rozwalają”, ale dokręcamy co jakiś czas szydełkiem. Słyszałam, że dredy śmierdzą, ale myślę, że pewnie takie, których się nie myje miesiącami. Mój syn planuje też je co jakiś czas skracać, nie chce mieć długich. Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam 🙂

  10. Podziwiam syna za tą konsekwencję, za półroczne odkładanie kasy i za silną wolę, której u mnie brak. Właśnie dziś popełniłam wpis na ten temat. I nie spodziewałam się, że silnej woli mogę się uczyć od trzynastolatka… Zapytaj go proszę, jak sprawił, że ma taką silną wolę – i jeśli masz ochotę, wyślij do mnie mailem, podzielę się Waszą historią z moimi Czytelnikami

  11. Uważam ze każdy sam musi się przekomych na sobie i o swoim wyglądzie decydować. Pamiętam hak nienawidziłam nauczycieli w gimnazjum którzy kazali mi codziennie iść do łazienki i zmywać tusz do rzęs z oczu. Jakby to miało jakieś połączenie z moja głowa i tym jak się uczę. Ciesze się ze te czasy już mijają.

  12. Dla mnie to kontrowersyjny temat. Poza tym mam zasadę, że nie komentuję metod wychowawczych/decyzji innych rodzicow. Wychodze z założenia: “Twoje dziecko, Twoje decyzje i Twoja odpowiedzialność” 🙂

  13. Myślę że jeśli rodzic zgadza się na coś takiego to zawsze rozważy wszystkie za i przeciw, choć pewnie trafiają się dzieci które stawiają już rodziców przed faktem dokonanym

  14. Też chciałam mieć dredy! Zabrakło chyba odwagi. Teraz nie żałuję, ze nie wyszło, ale swojemu dziecku na pewno pozwolę na taką zmianę – jeśli chce eksperymentować z własnym wygladem, młode lata to chyba najlepszy czas na to.

  15. Odważna decyzja. I mówię tu raczej jako rodzic z obawami czy dziecko udźwignie opinię innych osób z otoczenia. Dziwię się jakim prawem nauczyciel nakazuje ścięcie włosów, w końcu to nie jego rola. Niestety do niektórych racjonalne argumenty nie trafiają, liczy się tylko stereotyp. Pozdrawiam

  16. Dobrze, kiedy taka decyzja jest przemyślana, kiedy dziecko/nastolatek zna jej konsekwencje i rozważy wcześniej wszystkie za i przeciw. Z drugiej strony, to tylko włosy;)

  17. Moim zdaniem nie ma nic złego w tym wieku, że dziecko chce sobie zrobić dredy. To jego fryzura i jego decyzja. Jeśli jest jej świadomy jak i ewentualnych konsekwencji to nic w tym złego. Co innego z trwałym uszkodzeniem ciała takim jak tatuaż czy kolczyki ale włosy co jak co ale one odrosną 🙂

Skomentuj Kasia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *