Było to jakieś dwa lata temu. W moim życiu zaszły znaczne zmiany. Pierwsza z nich to przerowadzka z małego mieszkania w dużym mieście do dużego domu w małej mieścinie. Domu z wielkim ogrodem. Natomiast druga to pojawienie się na świecie mojej córeczki, która jak wiecie jest moim czwartym dzieckiem.

Często tak bywa, że w ciąży wraz z kilogramami przybywa również energii i pomysłów. Ja miałam taki: W nowym domu, który budowaliśmy zaplanowałam specjalne miejsce. Miał to być gabinet, w którym będę przyjmować klientów. O istnieniu gabinetu chciałam poinformować świat przez zbudowanie strony internetowej. Taki był mój plan.

Jednak po urodzeniu dziecka wszystko uległo zmianie. Przede wszystkim zorientowałam się, że do mojego gabinetu  nikt z ulicy raczej nie przyjdzie. Potrzeba było nie tylko strony internetowej ale też wielkiej reklamy.  Choć to wcale nie było istotne.

Najważniejsze było to, że kiedy spojrzałam na tą moją małą córeczkę, trzech synów, wielki dom, wielki ogród (na pewno wiesz, co za tym stoi)  …  to popukałam się w czoło – Weź przestań, jak ty to wszystko chcesz sama ogarnąć? Dzieciaki do szkoły/przedszkola i to na dodatek nowej/go, noworodek, gimnazjum oddalone o 25 km, wielki dom, w którym się wszystko samo nie zrobi. W dodatku ogród. Mąż w delegacji.  Babcia daleko. Jesteś sama. Znikąd żadnej, pewnej pomocy. Weź nie świruj, nie dasz rady – tak sobie mówiłam.

I wtedy odkryłam Panią Swojego Czasu – blog, którego autorką jest Ola Budzyńska. Uczy ona kobiety skutecznego planowania, czyli tego, jak zarządzać sobą w czasie. A robi to w sposób prosty i przede wszystkim  życiowy. Nie używa amerykańskich sztucznych sformowań, nie rzuca pustymi hasłami. Wszystko to, co  przekazuje wypróbowała na sobie. Dlatego też postępowanie zgodnie z jej wskazówkami jest niezwykle skuteczne. Naprawdę działa.

W tym czasie Ola bardzo często prowadziła webinary. Uczestniczyłam chyba w każdym. Małe dziecko spało a najmłodszy synek siedział ze mną na łóżku i również brał udział w tym “internetowym spotkaniu”, jak go nazywałam. A blog Oli stał się moją stałą lekturą.

To właśnie dzięki Oli i jej wskazówkom odnalazłam się w tym chaosie i nadmiaru obowiązków i dałam radę otworzyć i rozwijać moją stronę internetową, którą przekształciłam na blog. Pomogło mi w tym wiele. Ale te trzy wskazówki są dla mnie wyjątkowe:

  1. Pierwsza z nich to planowanie za pomocą priorytetów. Gdyby nie Ola, w życiu bym czegoś takiego nie potrafiła zrobić. Nadal planowałabym (o ile w ogóle) zajęcia od – do. I znów ogarniałaby mnie frustracja, że przecież teraz miałam zrobić to a nie tamto. Teraz już wiem, że jeśli coś chcesz osiągnąć to swoją pracę zaczynasz właśnie od działania, które przybliży Cię do twojego celu. Innymi słowy, kiedy chcesz napisać artykuł na blog to zaczynasz to robić w momencie, kiedy Twoje dziecko zaśnie, od razu. Nie sprzątasz wówczas kuchni, nie wieszasz prania i nie zaczynasz gotować obiadu naiwnie myśląc, że przecież ze wszystkim zdążysz. Najpierw robisz to, co w danym momencie jest dla Ciebie najważniejsze.
  2. Druga z nich to coś w co nigdy nie chciałam uwierzyć. A mianowicie fakt, że można coś rozwijać nawet jeśli poświęcamy temu 15 minut dziennie. Wielka blokada tkwi w człowieku, który myśli, że jak chcesz coś zrobić, to musisz nad tym siedzieć codziennie godzinami, inaczej w ogóle ci się to nie opłaca. Też tak kiedyś myślałam. Ale teraz już wiem, że wystarczy 15 minut systematycznej pracy dziennie i też można coś osiągnąć. Owszem. Wolniej, mniej dynamicznie. Ale można. Jestem tego przykładem. Dwa lata temu nie miałam nic. Teraz mam kilka tysięcy wejść na blog, kilkaset stałych czytelników i kilka wystąpień w Pytaniu na Śniadanie. Może ktoś pomyśli, phi, cóż to takiego. Dla mnie to wystarczający wynik.
  3. Trzecia z nich to słynne hasło Pani Swojego Czasu zrobione jest lepsze od doskonałego. Też niegdyś wpadłam w te sidła. Jeśli nie jest perfekcyjne, idealne  to tak, jakby w ogóle tego nie było. Wiem, że mój blog jest bardzo niedoskonały. Że wiele rzeczy w nim kuleje, zdjęcia są nie ostre, ciemne, grafika czasem przypomina rysunek zrobiony w paincie. Ale cóż. Jest 🙂

Teraz stoję przed kolejnym wyzwaniem.

W mojej głowie zrodził się pewien pomysł. Nie chcę na razie zdradzać szczegółów, żeby “nie zapeszyć”. Wiem, że czasem, kiedy się z kimś podzielimy pomysłem, zadziała to jak katalizator. Ale ja na razie milczę 🙂 A milczę dlatego,  że tak naprawdę jeszcze niewiele wiem i jedyne co mam to wątpliwości. Tym  bardziej, że sytuacja wciąż jest podobna. Czwórka dzieci (nieco starszych), wielki dom, wielki ogród, mąż w delegacji i  … tu akurat zmiana – doraźna (zarządzana przede mnie) pomoc :-). Lecz w tym wypadku najistotniejsze jest to, że nie znam się zupełnie na tym, co chcę robić.

Podobnie, jak dwa lata temu. Kompletnie nie wiedziałam w co ręce włożyć. Ale …. nauczyłam się.

Wierzę, że teraz też dam radę.

A jeśli zrodziły się wątpliwości, do kogo mogłabym się udać po rady i wskazówki?

Oczywiście do Pani Swojego Czasu.

Do Pani Swojego Czasu i jej e-booka – “Promocja i sprzedaż w biznesie on-line. Autentycznie, bez ściemy i po ludzku”.

E-book Pani Swojego Czasu przeczytałam niemal jednym tchem jadąc pociągiem z Katowic do Warszawy na nagranie programu PNŚ i z powrotem.  To dawka wartościowej i praktycznej wiedzy. Jest naprawdę autentyczny i bez ściemy, napisany po ludzku, bez pustych haseł. Dzięki niemu mój pomysł zmienia się powoli w realną ścieżkę, którą zamierzam podążać. Pomaga mi rozwiewać wątpliwości oraz pokonywać lęk. Przykładowo jednym z nich  jest lęk przed utratą subskrybentów, po tym jak dostaną ode mnie maila, w którym napiszę jakieś “głupoty”. Wolę więc nie pisać nic. Po lekturze e-booka wiem już po co jest newsletter i jak nie bać się go prowadzić. Dodatkowym walorem e-booka jest to, że mamy do dyspozycji jego dwie wersje. Drugą w postaci audiobooka czytanego przez Olę. Dla tych, co wolą słuchanie od czytania.

 

Mam nadzieję, że nie stracę zapału do mojego nowego pomysłu i za jakiś czas ponownie będę mogła podzielić się z Wami podobną historią.

 

 

 

 

 

21 wątków z “Kogo warto czytać, kiedy chcesz się rozwijać.

  1. Monika ja Ciebie bardzo podziwiam, tworzysz świetne miejsce w necie, do tego ogarniasz dom, wychowujesz dzieci i to czwórkę. Zresztą wydaje mi się że co druga z nas stara się tak mądrze zarządzać sobą w czasie, nie zawsze wychodzi, ale przynajmniej próbuje ??

    1. Dziękuję Kasiu. Ja Ciebie również podziwiam. I tak, jak piszesz, chcemy jak najlepiej, choć nie zawsze wychodzi 🙂

  2. PSC znam, podziwiam za to, jak prowadzi biznes, fajnie pisze na blogu, ale z kursów nie korzystałam. Warto obserwować, bo zaraża energią!

  3. aaach jak ja to rozumiem. Rękami i nogami podpisuję się pod tym postem i pod tym, że PSC tak wiele upraszcza. Życzę powodzenia i dalszych sukcesów:)

  4. Monika mam ogromny szacunek do Mam, które tak wiele spraw ogarniają i bardzo Ci gratuluję Twoich sukcesów blogowych 🙂
    Olę Budzyńską i PSC śledzę od dawna i również ją uwielbiam! E-booka właśnie czytam 🙂
    Ciepło Cię pozdrawiam!

  5. Powiem Ci, że bardzo identyfikuję się z Twoimi problemami. Dwa lata temu też stanęłam przed ścianą chcąc założyć bloga, a nie wiedziałam jak. Małymi kroczkami do celu. Dzisiaj też planuję rozwój i również wyrosła przede mną kolejna ściana, bo znowu wszystko jest dla mnie czarną magią. A jednak milczę również jak grób, bo jeśli wypali, to będzie niespodzianka 🙂 Jedyne, co nas różni, to ta czwórka dzieci i mąż w delegacji 😀

  6. Nie słyszałem o Oli – będę musiał koniecznie zajrzeć na jej blog. Gdyż mam duży problem z organizacją czasu i przeciąganiem wielu rzeczy. Świetny artykuł 😉

    1. Dziękuję. A Olę i jej blog gorąco polecam. Tam na pewno znajdziesz wskazówki, jak organizować sobie czas 🙂

    1. Oczywiście, że samo czytanie nie wystarczy. Zdobyte informacje trzeba wprowadzić w życie 🙂

  7. Metoda 15 minut sprawdza się świetnie. W ten sposób uczyłem się angielskiego i w ten sposób czytam książki. Wbrew pozorom to mnóstwo czasu, które dobrze wykorzystane daje niesamowite efekty.

    1. To prawda, nawet jeśli to 15 minut to tylko jedno piętnaście minut w ciągu całego dnia 🙂

  8. Wiele słyszałam dobrego o Oli, lecz nie miałam okazji posłuchać jej, ani przeczytać książki. Po tym co napisałaś chyba będę musiała nadrobić zaległości.

Skomentuj Pokularna Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *