Znasz tę anegdotę?
Przychodzi dziadek z wnuczkiem do sklepu i wnuczek wpada w szał. Dziadek nie daje się chłopczykowi sprowokować i wciąż powtarza “spokojnie Jasiu, spokojnie Jasiu, spokojnie Jasiu”. Dziecko wciąż w histerii a dziadek niestrudzenie robi zakupy i powtarza “spokojnie Jasiu, spokojnie Jasiu”.
Kiedy podchodzi do kasy (oczywiście cały sklep słyszał wnuczka) sprzedawczyni mówi – Ależ pan cierpliwy do tego swojego Jasia. Ja to bym nie wytrzymała i ryknęła, że hey. A dziadek na to – Proszę pani, to jest Sebastian. A Jasiu to jestem JA.
W tej zabawnej anagdotce jest wiele prawdy. Bo, kiedy dziecko wpada w histerię w sklepie, najważniejsze jest to, bo samemu zachować spokój i opanowanie. Gniew i złość rodzica, opiekuna sprawią, że nastąpi eskalacja histerii i będzie jeszcze trudniej uspokoić dziecko i siebie.
Jak radzić sobie z histerią dziecka w sklepie?
Najlepiej jest zapobiec temu, by wystąpiła. Można to robić na dwa sposoby:
- Nie zabierać dziecka do sklepu.
Dlaczego dzieci tak łatwo wpadają w sklepie w szał? Bowiem jest tam bardzo dużo bodźców, które uruchamiają ich “potrzeby”, które chcą mieć natychmiast zaspokojone. Wyobraź sobie, że wchodzisz do sklepu z idealnymi dla Ciebie ciuchami i butami…chcesz je wszystkie mieć. Ale jesteś dorosła, rozsądna i wiesz, że nie kupisz wszystkiego, choćby dlatego, że nie wystarczy Ci życia, by je wszystkie nosić. Ale dziecku tego rozsądku jeszcze brak. Ono – widząc tyle “błyskotek” chce wszystko i to od razu. Sama histeria nie pojawia się od tego, że dziecko “CHCE”. Pojawia się ona wówczas, gdy dziecko słyszy “NIE”. To uruchamia się w jego mózgu pewien stymulant, który wzmacnia poczucie konieczności posiadania. Dlatego najlepszym sposobem jest unikanie sklepów i robienie zakupów bez dziecka. Dobra. Wiem. Ja też jestem matką, w dodatku taką, której zawsze towarzyszy jakieś dziecko. I wiem, że często nie ma możliwości iść samemu do sklepu. Dlatego też jest druga opcja:
- Być przygotowanym na to, że dziecko może wpaść w histerię, znać zapalniki, które ją powodują i je wyeliminować a tym samym zapobiec histerii. Kiedy więc wybieramy się z dzieckiem do sklepu i wiemy, że może wpaść w histerię z powodu odmówienia mu “zachcianki” WARTO:
- Zadbać o to, by było ono wypoczęte. Dziecko słaniające się na nogach, śpiące, zmęczone będzie bardziej skłonne do histerii, gdyż jego niedojrzały układ nerwowy jest wówczas bardziej narażony na bodźce. Dodatkowo ze zmęczonym dzieckiem trudniej się współpracuje. Dlatego też wybierając się do sklepu wybrać odpowiednią porę, kiedy dziecko jest wypoczęte i nie jest śpiące.
- Dobrze nakarmić dziecko przed wyjściem. Jeśli dziecko jest głodne, podobnie jak dorosły bardziej będzie pragnęło wrzucać rzeczy do koszyka, więcej rzeczy. A każde “nie” to krok do popadnięcia w szał. Dlatego też przed wyjściem do sklepu trzeba się dobrze posilić, zaspokoić tę ważną potrzebę sytości.
- Idąc do sklepu ustalić, czy będziemy coś dziecku kupować i zaspokajać jego potrzebę posiadania. Jeśli tak – od razu to dziecku zapowiedzmy. Jeśli mówimy o histerii dziecka mamy na myśli głównie 2, 3, 4 latków. To dzieci, którym można już wytłumaczyć. Przed (każdym) pójściem na zakupy przeprowadźmy rozmowę o kupowaniu. Ustalmy z dzieckiem, że coś mu kupujemy i sobie to wybiera a przez całe zakupy trzyma w rączce. Jeśli stwierdzamy, że nie będziemy nic kupować to również dziecku zapowiedzmy i powtórzy kilka razy słowami :”Idziemy na zakupy, ale dziś kupujemy tylko potrzebne rzeczy, które mamy na liście”.
- Podczas zakupów zaangażować dziecko do pomocy. Nawet już dwulatki (dwa i pół roku to daję głowę) są w stanie pomagać przy zakupach. Wrzucać drobne rzeczy do koszyka, wybierać to czy tamto masło. Można też zachęcać dziecka słowami – gdzie są płatki, pomożesz mi poszukać półki z płatkami? Dzieci uwielbiają być pomocne. Zaznaczam jednak, że ten sposób wymaga ogromnych zasobów cierpliwości i czasu. Nie planujmy wówczas “szybkich zakupów”.
- Nie ulegać dziecku i jego zachciankom. Prawda jest taka, że jak raz ulegniemy, dziecko będzie potem sprawdzało, czy jesteśmy w stanie ulec kolejnym razem. Dlatego warto narzucić sobie taką zasadę. Choć osobiście jestem zdania, że dziecko jest ważniejsze niż zasady, to jednak wiem, że ta zasada jest bardzo potrzeba i konieczna, ponieważ pomaga w zapobieganiu histerii (a histeria to ogromna próba dla relacji). Jeśli planujemy mu coś kupić to …patrz punk 4 – ustalamy to przed zakupami.
- Co robić, kiedy mimo naszych starań dziecko i tak wpadło w histerię?
Wówczas trzeba zdać sobie sprawę i zaakceptować to, że jest to koniec zakupów. Nie ma co się zadręczać. Dziecko płacze, kładzie się na podłodze, ludzie się gapią i komentują między sobą “co to za madka!”. Czy w takich warunkach istotne jest to, by te zakupy sfinalizować? Nie. Kończymy zakupy. Zostawiamy koszyk i wychodzimy wolnym i spokojnym krokiem ze sklepu. Informujemy o tym nasze małe dziecko podchodząc do niego. Możemy go przytulić, co może się udać lub nie. Jeśli sami jesteśmy zdenerwowani, lepiej nie przytulać a najpierw uspokoić siebie, czyli wziąć parę głębokich oddechów i zrobić jak pan Jasiu z anegdotki. Dopiero potem przytulmy dziecko. Możemy próbować chwycić je za rękę lub wziąć na ręce. Może się to udać lub nie. Pamiętajmy jednak, że nie dyskutujemy wówczas z dzieckiem. Nie pytamy go “pójdziesz już teraz z mamusią do auta”? Nie, nie pytamy. Informujemy dziecko, że “idziemy do auta”. “wychodzimy”. I wychodzimy. Idziemy wolnym krokiem, żeby dziecko zorientowało się, że się oddalmy. Czekamy na nie. Nie chodzi o to, by go straszyć. Musi wiedzieć, że wychodzimy i nadążyć za nami. Nie dyskutujemy, nie uspokajamy, bo to tylko wzmocni histerię. Mózg dziecka nie jest w stanie rozsądnie myśleć i nie docierają do niego słowa a tym bardziej argumenty. Wychodzimy i kropka. Ruch i zmiana otoczenia sprawią, że dziecko powoli będzie się uspokajało. Oraz to, że jesteśmy blisko. Że dajemy mu poczucie bezpieczeństwa i spokój, choć sami jesteśmy wkurzeni. A także nasza stanowczość. To pozwoli też odseparować nas od gapiów i tych, których aż świerzbi, by pomóc albo udzielić dobrej rady. Takim osobom, jeśli zaczynają do nas gadać mówimy – dziękuję, poradzę sobie. albo dziękuję, wiem, co robić. Wolnym krokiem idziemy do auta albo do domu, czy na autobus. Do samochodu od razu możemy bez słowa włożyć dziecko do fotelika i jechać. Nie dyskutujemy, nie komentujemy, nie zrzędzimy i nie mówimy – oj, co to się stało albo mamusi jest przykro. Takie słowa w tym momencie nic nie wyjaśnią, nic nie rozwiążą a spowodują większe prawdopodobieństwo następnej histerii. Zapomnienie o sprawie w tym momencie i nie wracanie do tego sprawi, że histerie będą pojawiać się rzadziej. Im mniej o tym mówimy, tym lepiej. Następnie postępujemy według punktów powyższych, by zapobiegać histerii.
Czasem ze starszymi dziećmi można przedyskutować sprawę histerii. Opowiedzieć, o swoich uczuciach i zapytać go, co można zrobić, by nie denerwowało się (ono) w sklepie. Dyskusję taką możemy przeprowadzić ze starszym dzieckiem (6, 7 lat).
- Czego na pewno nie robimy?
Nie kładziemy się obok dziecka tupiąc jak ono nóżkami i wymachując rączkami. Wiem, że niektórym rodzicom to imponuje i myślą sobie – “to jest dopiero sposób na histerię. Brawo za odwagę”. Moim zdaniem to głupota i zniżanie się do poziomu niedojrzałości dziecka. A także sygnał dla malucha – mamusia tak robi, więc widocznie wolno. Odradzam takie działanie.
Czy “dopadła Cię” kiedyś w sklepie histeria Twojego dziecka? Jak sobie z nią poradziłaś? Jeśli ta “przygoda” jest jeszcze przed Tobą, gwarantuję Ci, że moje sposoby zapobiegania i radzenia sobie z histerią są skuteczne, choć nie życzę, byś musiała je wypróbować 🙂
Jeśli uważasz, że warto – udostępnij mój wpis. Z góry dziękuję.
Zapraszam również na mój Fanpejdż [KLIK], na którym nigdy nie jest nudno oraz na Instagram [KLIK], na którym jest nudno (bo Instagram mnie nie lubi) ale też czasem ładnie 😉
Może spodoba Ci się również:
IDZIEMY DO DENTYSTY – JAK PRZYGOTOWAĆ DZIECKO DO PIERWSZEJ WIZYTY.
OCZYWISTE KORZYŚCI UŻYWANIA SMARTFONA PRZEZ MAŁE DZIECI.
Dziękuję i zapraszam 🙂
Myślę, że nie ma idealnego rozwiązania, szablonu, który zadziała na każde dziecko. Jednak to ważny temat i wart poruszania.
Oczywiście, że nie ma. Jak na każdy problem wychowawczy. Myślę jednak, że przytulenie dziecka (danie mu wsparcia i poczucia bezpieczeństwa) w trudnych chwilach jest tak uniwersalne, że sprawdzi się zawsze.
Na szczęścia nie miałam takich akcji w sklepie. w domu bywało różnie. Dziś to tylko wspomnienia bo syn już 20 przekroczył. 🙂
Ograniczenie wyjść do sklepów wielkopowierzchniowych ro chyba podstawa.
Myślę że najlepsze rozwiązanie to po.prostu ograniczyć wyjścia do sklepu… Choć nie zawsze się da, wiadomo.
U nas jeszcze nigdy się nie zdarzyło. Przed wyjściem na zakupy zawsze tłumaczymy synkowi, co musimy kupić. Omijamy miejsca, które “wodzą na pokuszenie”, czyli półki z zabawkami i słodyczami. 😊Jak do tej pory mamy zakupy udane.
Miałam to szczęście,że nasze dziewczynki nie miały histerii w miejscach publicznych ale w domu owszem. Bardzo fajnie napisany artykuł. pozdrawiam