Rozpoczęcie nauki w szkole to ważny dla dziecka moment, wzbudzający niezwykłe emocje, wiążący się z dużą zmianą dotychczasowego trybu życia. Szkoła, jaką znamy – piszę tu o zwykłej, tak zwanej szkole państwowej – stawia przed swoimi uczniami szereg różnych wymagań i obowiązków, a mały, ciekawy świata odkrywca, nie zawsze jest gotowy na to, by im sprostać.
Dlatego też proponuję, by przygotowywać dziecko na ten ważny moment odpowiednio wcześnie, kiedy trwają wakacje. Przygotowywać je w naturalny sposób, korzystając z tego, co robimy na co dzień. Uwzględniając indywidualizm naszego dziecka, wspierając to, co już osiągnął i wprowadzając nowe umiejętności potrzebne w szkole.
Według mnie warto:
- Wspierać dziecko w samodzielności. Jest to ważna umiejętność związana nie tylko z samoobsługą (ubieranie się, mycie, czesanie, dbałość o estetyczny wygląd zewnętrzny). Samodzielność dziecka to również nauka planowania, organizowania sobie zajęć, samodzielne podejmowanie wyborów (czy lepsze dla mnie będzie zrobienie zadania zaraz po przyjściu ze szkoły, czy może tuż przed zaśnięciem?). Wiele rodziców narzuca dzieciom rytm, który sami uważają za dobry. Zgodzę się, że na samym początku szkoły pomoc rodzica jest bardzo wskazana. Ale uważam też, że dziecko powinno mieć wybór i mogło samo decydować o niektórych sprawach. Będzie się też tego uczyło przez cały czas swojej edukacji, a to tylko pomoże mu w dorosłym życiu. Dzieci wyręczane przez rodziców często mają trudności w organizowaniu sobie pracy i przestrzeni wokół siebie. Już teraz możemy zlecać naszym pociechom drobne prace do wykonania i pozwolić im na samodzielne rozplanowanie sobie tych zadań.
- Uczyć wytrwałości i systematyczności . Zwracajmy uwagę na to, aby każda rozpoczęta czynność została ukończona (np. budowla z klocków lub rysunek albo pozbieranie śmieci). Systematyczność dziecka można kształtować również przez przydzielanie mu drobnych obowiązków, które trzeba wykonywać stale, np. sprzątanie zabawek, karmienie rybek, podlewanie roślinek. Dobrze jest, gdy mały człowiek wybierze sobie obowiązki, którym jest w stanie sprostać, które nie będą dla niego zbyt dużym obciążeniem a tym samym będzie je z chęcią wykonywał i o nich pamiętał.
- Wzbogacać jego wiedzę o świecie, doświadczenia życiowe, zachęcać do działania, rozwijać spostrzegawczość i myślenie. Zasób pojęć i słownictwa przedszkolaka, a tym samym jego wiedzy można poszerzać na wiele sposobów: odpowiadać na wszystkie zadawane pytania, w których przejawia się myślenie i ciekawość poznawcza dziecka, czytać książki, komiksy, zachęcać do układania historyjek na podstawie rysunków, wspólnie rysować i eksperymentować z inną twórczością, grać, rozwiązywać zagadki, bawić się razem w domu lub na wycieczce.
- Rozwijać spostrzegawczość wzrokową. Jest to ważna umiejętność, ponieważ kanał wzrokowy jest dominujący jeśli chodzi o sposoby nauczania w szkole. Oglądajmy z naszym dzieckiem książeczki z obrazkami, grajmy w gry (np. memory, puzzle, domino), pomagajmy różnicować kształty, kolory i inne charakterystyczne cechy, którymi interesuje się nasze dziecko.
- Rozwijać spostrzegawczość słuchową. Rozwijajmy u dziecka zainteresowanie książką przez czytanie mu interesujących historii, bajek, takich, które samo wybierze, które są dla niego ciekawe. Czytanie pozwala na wspólne przeżywanie radości i smutków, rozwija koncentrację uwagi, wyobraźnię, pamięć i słownictwo i jest świetnym sposobem na wspólne spędzanie czasu.
- Uczyć liczenia. Większość dzieci, które rozpoczynają naukę w szkole potrafi liczyć do 20-u, a także dodaje i odejmuje w zakresie 10-u. Są to dane „statystyczne”, wynikające z badań nad dojrzałością szkolną dziecka. Jeśli macie takiego 6-ścio czy 7-dmio latka w domu doskonale wiecie, że potrafi on liczyć przynajmniej do 100. Naukę liczenia można uatrakcyjnić korzystając z codziennych zajęć i przedmiotów.
- Ćwiczyć sprawność ręki dziecka. Ręka nie usprawniona szybko się męczy i boli, nie pozwala na długie pisanie i rysowanie. Dlatego dobrze jest ją usprawniać wykonując ćwiczenia manualne i grafomotoryczne, czyli rysowanie, malowanie, wycinanie, wydzieranie, lepienie z plasteliny, zabawa masą solną, zabawa drobnymi elementami (np. klockami, grzybkami)., gimnastyka ręki, np. rzucanie małą piłką do kosza albo trafianie rzutkami w cel, gra w badmintona albo tenisa.
- Zadbać o jego umiejętności interpersonalne. Brzmi to bardzo poważnie i naukowo, ale chodzi tu o to, by zapoznać dziecko z zasadami panującymi w szkole, które podobne są jak te w życiu. Nawet dzieci w pierwszej klasie tworzą swój własny kodeks, w którym znajdziemy takie punkty, jak „szanujemy się nawzajem albo słuchamy siebie”, warto więc dziecko przygotować na coś takiego. Dobrze jest, jeśli zna podstawowe zwroty grzecznościowe, z czasem też nauczy się ich używać. Często mówię, że szkoła to taka maszynka, do której wrzuca się dzieci, odpowiednio przemiela i wychodzą z niej inne, niż weszły, wychodzą z niej „wyedukowane”. A każde dziecko jest indywidualnością – a ja gorąco wspieram indywidualność i zachęcam do tego rodziców, chociaż przyznaję, że w szkole płynięciu pod prąd nikt nie przyklaskuje. Drodzy rodzice, tu jest dla was pole do działania. Zastanówcie się, co jest dla was ważne. Zachowanie indywidualności dziecka, czy też nauczenie go wpasowania się w szkolne schematy i otrzymania przez nie etykiety grzecznego dziecka. Pocieszające jest to, że z doświadczenia wiem, iż można obie te wartości pogodzić.
- Zadbać o pozytywne nastawienie naszego dziecka do własnej osoby, jego poczucie wartości, szacunek do siebie samego, umiejętności radzenia sobie z porażkami, stresem i konfliktami. Możemy to robić poprzez umiejętne pochwały w odpowiednich sytuacjach, uświadomienie dziecku różnic indywidualnych, naukę relaksacji oraz dystansu do siebie. Warto też również pamiętać o jego indywidualnych właściwościach rozwojowych, potrzebach, zainteresowaniach i możliwościach. Pamiętajmy to tym, że to jest praca, którą trzeba wykonywać cały czas.
- Zapoznać dziecko ze szkołą. Możemy to zrobić fizycznie, przez pójście do niej na przykład na tak zwane Dni Otwarte, albo w innym, dobrym dla nas terminie (lepiej to wcześniej uzgodnić). Pozwiedzajmy wspólne szkołę, pokażmy dziecku klasę, salę gimnastyczną bibliotekę i inne pomieszczenia, które tam się znajdują. Poopowiadajmy mu o szkole, jaką pamiętamy. Ale nie przekazujmy naszemu dziecku własnych lęków i obaw związanych ze szkołą (szkoła jest straszna, okropna, nudna) albo przesadzonego entuzjazmu (szkoła jest super, ekstra, to najlepsza rzecz na świecie, jaka mnie spotkała). Opowiedzmy mu raczej o własnych, prawdziwych doświadczeniach, przeżyciach, które pamiętamy. Lepiej, jeśli będą to pozytywne wspomnienia, niż negatywne, ale myślę, że te drugie wcale nie zrobią szkody, jeśli będą szczere i odpowiednio przekazane.
- Przyzwyczaić dziecka do stałego rozkładu dnia (zaplanowane godziny spędzone w szkole, posiłków, zabawy, snu). Myślę, że dla każdego dziecka, które uczęszczało do przedszkola nie będzie to nic nowego.
- Wybrać się na wspólne zakupy. Każdy przyszły uczeń kompletuje swoją wyprawkę. Dobrze, jest, jeśli dziecko może w tym uczestniczyć, może wybrać sobie tornister, piórnik, śniadaniówkę, zeszyty czy kredki. Zapach pierwszej klasy, kiedy wszystko jest takie świeże i nowiutkie jest niezapomniany i ja wciąż go pamiętam. Gwarantuję, że po wspólnych zakupach nasz przyszły uczeń nie będzie się mógł doczekać pójścia do szkoły, więc najlepiej zaplanować je na koniec wakacji, chociaż każdy termin będzie dobry.
Pamiętajmy też, o czym już pisałam, że każde dziecko jest indywidualnością. Nie ma dwóch takich samych dzieci i takich samych problemów i sytuacji. Bądźmy elastyczni w swoim działaniu.
Wymienione punkty są dla mnie najważniejsze, stosowałam je już dwa razy i w tym roku zrobię to po raz kolejny. .Być może coś pominęłam, być może z czymś przesadziłam. Jedno wiem na pewno.
Przygotowanie dziecka do tego ważnego momentu, jakim jest pójście pierwszy raz do szkoły, w jakikolwiek sposób wymyślony i założony sobie przez nas jest naprawdę bardzo, bardzo ważne, i pomaga dziecku się przetrwać te pierwsze miesiące oraz następne lata…
Jeśli spodobał Ci się ten wpis, udostępnij proszę, może przyda się jeszcze komuś. Aby być na bieżąco z blogowymi wpisami polub mój facebookowy profil – Mama na całego na facebooku. Za każdą aktywność serdecznie dziękuję.
Może spodoba Ci się również:
Jak pomóc dziecku zaplanować dzień.
Mnemotechniki – techniki pomocne w nauce.
Zapraszam serdecznie.
Pingback: Co można życzyć pierwszoklasiście. – Mama na całego
My już po tym etapie 🙂 Mimo że młodsza od września do 1 klasy idzie – to Pani nie bawiła się z nimi w zerówce. I sporo i pisali i liczyli i czytali. W efekcie czego Wiki już czyta – i początki pierwszej klasy na pewno będą na totalnym luzie
Mieszkam w UK, mój synek właśnie kończy Reception i od września pójdzie do pierwszej klasy 🙂 Już od jakiegoś czasu dzieci przyzwyczajają się do zmian – spędzają czas w nowej klasie z nową Nauczycielką. A rady oczywiście bardzo przydatne – podobnie przygotowywałam synka przed przedszkolem plus dodatkowo uczyłam go najbardziej przydatnych zwrotów po angielsku, żeby mógł się dogadać 🙂
Ja jeszcze dzieciaczka nie mam, ale mój kuzyn właśnie wysyła swoją córę do szkoły 🙂
Wobec tego zapraszam kuzyna 🙂
świetny wpis! Zwraca uwagę na niby oczywiste ale chyba często pomijane rzeczy. Szczególnie podoba mi się punkt dotyczący indywidualności i punkt 9 o pozytywnym nastawieniu do samego siebie. dodałabym od siebie (wiem, spaczenie zawodowe 😉 ) umiejętność stawiania granic, zwłaszcza gdy wiemy, że dzieci z którymi się spotka nie będą kolegami z grupy przedszkolnej które razem przechodzą do nowej szkoły.
Świetny tekst, z chęcią przeczytałam bo przed nami zerówka. Wiem, że to jeszcze nie szkoła ale przeżycie dla nas będzie ogromne i szczerze mówiąc boję się machiny bardzo…
Świetne rady, naprawdę. Wchodząc tutaj, spodziewałem się jakichś ogólników, ale te wyszczególnione punkty naprawdę wydają się uzasadnione i aż sobie zapiszę link do Twojego wpisu, by już teraz móc do niego zaglądać i przygotowywać 3-tygodniowego dopiero (:D) syna do pierwszego dnia w szkole.
Bardzo dziękuję 🙂 Polecam się na przyszłość 🙂
Mamy za sobą wspólną wizytę w szkole i zakupy. Tu pozwoliłam córce nieco zaszaleć 🙂 A jaki będzie tego efekt – zobaczymy już w poniedziałek 🙂
Ojj, widzę, że mój komentarz się nie zapisał. Uważam, że szczególnie należy podkreślić punkt pierwszy. Rodzice przyprowadzają do szkoły dzieci, które są ciągle wyręczane i to w szczególności przez babcie i dziadków. Bardzo często słyszę jak oni się obrażają, kiedy nauczyciele zwracają uwagę, że podstawową umiejętnością pierwszoklasisty jest samodzielne ubranie się.
O, tak. Bardzo dobrze, że o tym piszesz. Babcia nakładająca wnuczkowi buty, kurtkę, czapkę i inne części garderoby to częsty obrazek ze szkolnych szatni pierwszaków. Babcie i dziadkowie robią to oczywiście z troski i trudno jest ich przekonać, że dziecko jest w szkole samo parę godzin i świetnie sobie samo daje radę, np. kiedy przebiera się na w-f lub wszyscy wychodzą na spacer.
Za rok czeka mnie przygotowanie młodszej latorośli do przedszkola. Ehh ciekawe jak to będzie 😉
O przedszkolu możesz poczytać tutaj https://mamanacalego.pl/2016/11/30/pierwsze-dni-w-przedszkolu-czy-sa-jakies-sposoby-zeby-ulatwic-sobie-i-dziecku-przetrwanie/ i tutaj https://mamanacalego.pl/2016/11/30/przygoda-mai/. Pozdrawiam 🙂
Przede mną jeszcze daleka droga ale dobrze wiedzieć już teraz 🙂 fajne porady :))
Większość punktów już osiągamy w wieku 5 lat. Brakuje nam umiejętności wysiedzenia w jednym miejscu przez dłuższy czas. moja Tosieńka już chciałaby iśc do szkoły, a ja się zastanawiam czy ja posłać za rok czy dopiero za dwa. Na szczęście mam jeszcze czas do namysłu.
Ty wiesz że tym punkt 8 skradasz mi serce! Dziękuję że i o tym wspominasz!
Dziękuję. Postaram się o więcej 🙂
Dziecko chłonie jak gąbka. Jednak tych “przygotowań” nie nazwałabym nauką a raczej zabawą. Przydatne porady!
Bardzo ciekawy tekst, na pewno dla wielu mam przydatny 🙂
Pamietam do dzisiaj, jak bardzo bolala mnie reka przy pisaniu na poczatku roku szkolnego, na dodatek przestawiano mnie jeszcze z lewej reki na prawa, wiec mialam troche problemow z pisaniem “ladnie”. Wszystkie Twoje rady sa cenne. Mysle, ze fajna opcja jest szczegolnie zapoznanie dziecka ze szkola, to moze faktycznie zmniejszyc stres – nowy budynek, nowe twarze, nowa organizacja dnia.
Idealny wpis dla mnie mamy przyszłego pierwszoklasisty. Samoocena tak to ważna rzecz, dziecko wchodzi w nowe środowisko, z mnóstwem niewiadomych. Trzeba mu w tym pomóc, choć jak sama piszesz samodzielność jest również ważna. My nad tym pracujemy 🙂 baardzo przydatne informacje.
Cenne rady dla każdej mamy. Pamiętam, jak się bałam, gdy bratantek szedł pierwszy raz do szkoły. Na szczęscie maluch sobie poradził i jestem jednym z lepszych uczniów w klasie. Już nawet nie chce myślec, co to będzie, jak moją pociechę wyślę do szkoły. 😉
Cenne rady. Posiadam w domu sześciolatka, który choć czyta, pisze i w zasadzie mógłby iść do szkoły to jednak spędzi jeszcze rok w przedszkolu. Mając już w domu jednego ucznia mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że wzmacnianie samooceny u dziecka to najważniejszy z tych wszystkich punktów. Jeśli dziecko zna swoją wartość, ma świadomość swoich mocnych i słabych stron będzie mu zdecydowanie łatwiej.
Bardzo ważne punkty do przerobienia dla wszystkich rodziców pierwszoklasistów! Szczególnie przydaje się rozćwiczenie rączki (pkt 7), u nas były na początku problemy z pisaniem, bo rączka bolała, chociaż wydawało mi się, że córa dużo i chętnie wcześniej rysowała. Punkt 8 o umiejętnościach interpersonalnych też bardzo ważny, chociaż tu dużo zależy od charakteru dziecka – moje bardzo trudno “poddaje się” szkolnym rygorom, ma w sobie bunt indywidualistki i wszystko chce robić do tej pory po swojemu.