Pojęcie asertywności poznałam wiele lat temu, kiedy byłam studentką psychologii. Termin ten, za którym w parze idzie wiele umiejętności, nie do końca do mnie trafił, byłam nawet pewna, że coś takiego, jak asertywność w praktyce nie istnieje i powstało tylko jako uczelniany termin.
No, bo jak można przekonywać kogoś do własnych racji nie będąc jednocześnie ani agresywnym (czyli nie atakując go) ani też uległym (nie tłumacząc się). Czy to się w ogóle jest możliwe?
Albo czy można komuś odmówić bez poczucia winy, jeśli wiemy, że tej drugiej stronie bardzo na tym zależy i na dodatek ona to przyjmie bez problemu i ze spokojem?
Z czasem odkryłam, że z asertywnością nikt się nie rodzi. To nie jest jedna stała cecha, jak kolor oczu. Jest to szereg wielu różnych spójnych ze sobą cech, umiejętności, które służą zarówno nam, jak i osobom, z którymi obcujemy. I jeśli będziemy o nie odpowiednio dbać i rozwijać je, nasze relacje z otoczeniem mogą się poprawić i staną się dla nas bardziej satysfakcjonujące. Jednocześnie też będziemy mieli poczucie, że dobrze dbamy o siebie i nie robimy nic wbrew własnej woli.
Nie jestem jakoś szczególnie asertywna, niesety. Pracuję na tym i wiem, że są sytuacje, kiedy potrafię być bardzo asertywna, ale są również takie, że kompletnie mi to nie wychodzi.
Wiem też, że to naprawdę cenna umiejętność, dlatego uczę asertywności moje dzieci.
Asertywności rozumianej jako:
- Wysokie poczucie wartości – moje dzieci są dla mnie ważne i chcę, żeby też były ważne dla siebie. Jeśli chcą wyrażać własne zdanie, opinie, emocje – pozwalam im na to. Zamiast stosować kary za “złe zachowanie”, zachęcam ich raczej do naprawienia powstałych szkód. Zamiast stosować puste pochwały – “jaka śliczna dziewczynka”, zwracam uwagę na wysiłek włożony w wykonanie zadania. Często słyszą ode mnie “dziękuję”, “doceniam to”.
- Pewność siebie – to ważna cecha, która daleka jest od bycia aroganckim, bezczelnym czy też chodzenia z wysoko podniesioną głową z wielkim napisem na czole –co to ja nie jestem, a często z tym mylona. Pewność siebie oznacza to, że wiem kim jestem, wiem czego chcę, wiem, czego potrzebuję, potrafię wyrazić to słowami, potrafię dojrzale odmówić, jeśli mi coś nie pasuje, bez poczucia winy i straty.
- Posiadanie własnego zdania – własne zdanie i umiejętność jego wyrażania to bardzo ważny atrybut, niezbędny, by być asertywnym. To również umiejętność wdawania się w dyskusję, umiejętność obrony własnych opinii, bez poczucia, że kogoś obrażamy lub sami czujemy się obrażeni. Ważne jest, by dać dzieciom przestrzeń do takich dyskusji w rodzinnym domu. Jeśli nie nauczą się dojrzale polemizować, negocjować, wymieniać myśli, przyjmować je (np. krytykę) lub odrzucać z rodzicami, rodzeństwem w domu (a także z nauczycielami i kolegami w szkole), to w życiu dorosłym może już być za późno by się tego nauczyć lub będzie to bardzo, bardzo trudne.
- Przekonanie, że każda osoba jest równie ważna i zasługuje na szacunek – ludzie asertywni są również empatyczni, potrafią spojrzeć na sytuację oczami drugiej strony. Nie chcą na siłę przeforsować własnych poglądów i celów, starają się raczej znaleźć rozwiązanie satysfakcjonujące obie strony. Empatii można uczyć przykładowo w taki sposób – zamiast ukarać dziecko za uderzenie brata można uświadomić mu, że brat płacze, że to boli, że to jest krzywdzące a nikt nie zasługuje, by być krzywdzonym (aktualny sprawca krzywdy również).
To wcale nie jest łatwe wychowywać dziecko, w taki sposób, aby miało własne zdanie i je wyrażało. Często przecież chcemy po prostu, aby było posłuszne i zrobiło to, co mu każemy, bo uznamy że jest dla niego dobre. Ale niestety to tak nie działa. Jeśli naszym głównym celem wychowania będzie to, żeby nasze dziecko było posłuszne i wykonujące polecenia, sterowane zewnętrznie przez nas (bo tak jest łatwiej) to niestety nie możemy oczekiwać, że będzie ono umiało poradzić sobie z zagrożeniami i pokusami, jakie będą na niego czyhać w życiu oraz dokonać trudnego wyboru, kiedy przed takim stanie.
A jest tego sporo:
- Kiedy ktoś znajomy, będzie namawiać je do głupot (albo przestępstw, np. drobnej kradzieży) – to się nazywa „podpuszczanie”. Grupa kolegów wpada na głupi pomysł – typu „zadzwońmy do drzwi sąsiada i zwiewamy” (to było za moich czasów) albo “kto się wykąpie w rzece” – a jest zima. Może to nic takiego, ale najczęściej przykładowy sąsiad nie jest obdarzony poczuciem humoru a tym bardziej nie jest asertywny. Żaden jednak z kolegów – pomysłodawców nie planuje, że sam zrealizuje pomysł. Na wykonawcę zostaje wyznaczony ktoś, kto nie będzie umiał odmówić, kolega, któremu rodzice nie pozwolili mówić “nie”, któremu nie pozwolili na to, by miał własne zdanie. I on to wykona zadanie, a potem (choć on tylko nacisnął dzwonek) dostaje po uszach (albo co gorsza wzywana zostaje policja, jeśli “psikus” jest naprawdę poważny (np. wspomniana kradzież).
- Kiedy na swej drodze spotka “lisa i kota”. Lis i kot to nikt inny, jak znani z przebiegłości, złośliwości, oszustw i wykorzystywania głupców bohaterowie “Pinokia”. Główny bohater tej opowieści spotkał ich – czyli obcych – na swej drodze i dał się namówić na to, by nie pójść do szkoły a także sprzeniewierzyć otrzymane przez ojca pieniądze. Pinokio był głupi i naiwny a dodatkowo nie umiał odmawiać i liczył na szybki, łatwy zysk. Taka sytuacja może spotkać również nasze dziecko. Spotka kogoś, kto będzie chciał je wykorzystać, zdobywając wcześniej zaufanie. Przypadkowy, uśmiechnięty pan będzie częstował je cukierkiem (czy, aby na pewno będzie to cukierek?), zechce podwieźć do domu, albo zacznie namawiać dziecko, aby poszło z nim z placu zabaw, kusząc ciekawą zabawką lub inną atrakcją. W takiej sytuacji jedyną reakcją, jaką może wykonać dziecko jest głośnie powiedzenie – NIE – i odejście pewnym krokiem, bez oglądania się za siebie.
- Ktoś będzie je namawiał do palenia papierosów – och, to tylko jeden papierosek, daj spokój, przecież nikomu jeszcze nie zaszkodził, od tego się nie uzależnisz, a nawet nie będzie śladu, że miałeś go w ustach……..no, dobra, daj, ale tylko jeden….– Przykładowa asertywna odmowa – Nie dzięki, nie chcę. Jeśli Ci to smakuje, to sobie pal, ja raczej poczekam, aż naprawdę będę tego chciał.
- Ktoś będzie je namawiał do picia alkoholu – ach napij się, co tam jeden kieliszek, spięty jesteś za bardzo, a to impreza, trzeba się bawić, laskę jakąś wyrwać, dawaj……no dobra, dawaj, jeden mi chyba nie zaszkodzi…….- Przykładowa asertywna odmowa – Nie dzięki, nie chcę. Potrafię się dobrze bawić bez alkoholu. Wolę wiedzieć, co robię i jaką laskę wyrywam.
- Ktoś będzie je namawiał do wzięcia dopalaczy albo narkotyków – weź nie świruj, wszyscy już brali, od tego się nie umiera, dawaj, nie bądź słaby ….. no dobra, spróbuję…….. Przykładowa asertywna odmowa – nie, dzięki, mnie to nie kręci, pójdę już, żeby wam nie psuć zabawy.
- Ktoś (bliski) będzie je namawiał do uprawiania seksu – pójdźmy dziś na całość, chodź, będzie fajnie, kochasz mnie? – chcę dowodu miłości, wszyscy już mają to za sobą, poszłam dziś z Heńkiem na całość, Ty też musisz spróbować, bycie prawiczkiem/dziewicą to obciach, weź nie świruj, nie odmówisz mi chyba?, kochasz mnie, czy nie? – yyyyyyyyyyyyy?????? – Przykładowa asertywna odmowa – kocham Cię, ale nie jestem jeszcze na to gotowa, a Ty mnie kochasz i potrafisz to zaakceptować?, nie chcę się jeszcze kochać; nie teraz; myślisz, że to obciach być dziewicą? ja myślę, że to moja sprawa…..
- Kiedy stanie przed zagrożeniem płynącym z Internetu, w którym dzisiejsza młodzież spędza wszak dużo czasu i nie da się wciągnąć w niebezpieczne zabawy, których skutki mogą być naprawdę drastyczne. Mam na myśli nie tylko znane, niebezpieczne gry typu Błękitny Wieloryb, Slender Man czy też Momo, gdzie jedyną możliwą reakcją na spotkanie z nimi może być tylko stanowcze NIE, to jakaś głupota, zdecydowanie nie dla mnie. Internet niesie za sobą również inne zagrożenia, takie jak nawiązywanie niebezpiecznych kontaktów. Dziecko obdarzone wysokim poczuciem wartości, mające wsparcie i akceptację w rodzinie, asertywne nie będzie musiało nawiązywać internetowych relacji z kimś, kto twierdzi, że ma na imię Wojtek i ma 13 lat.
Ja widać lista zagrożeń, na jakie może być narażone współczesne dziecko jest spora. Naszą – Rodziców rolą jest sprawić, by dziecko nie było na nie narażone bezpośrednio, a jeśli już się to zdarzy, aby umiało się przed nimi obronić. Myślę, że nauczenie je, by umiało i nie bało się mówić NIE jest jedną z podstawowych umiejętności i istotnych wartości.
Naukę asertywności świetnie pokazała Magda, Asertwyna Mama . pl. W swoim artykule przytacza historię, gdzie obcy człowiek zwabił wiele dzieci i zachęcił do odejścia z placu zabaw kusząc je dronem. Zachęcam do zapoznania się z jej praktycznymi wskazówkami. Wpis znajdziesz tutaj [KLIK]
Jeśli ten wpis jest dla Ciebie pomocny i znasz rodziców, którym również może pomóc – udostępnij go proszę na swojej tablicy. To tylko dwa kliknięcia. Będę ogromnie wdzięczna.
Jeśli interesują Cię podobne, poważne treści, być może również tu znajdziesz cenne dla siebie wskazówki:
Moje dziecko ma dredy. Dlaczego się na to zgodziłam.
Bezstresowe wychowanie, tak, czy nie?
Zapraszam również na mój fanpejdż, gdzie oprócz poważnych treści znajdziesz mnóstwo zabawy oraz dystansu do tej trudnej sztuki, jaką jest macierzyństwo.
Pingback: Osiemnastki. Poradnik przetrwania dla rodziców. – Mama na całego
Pingback: Rodzeństwo bez rywalizacji – czy to możliwe? – Mama na całego
Pingback: Nastolatek chce iść na sylwestra – pozwolić czy zabronić? – Mama na całego
Młodzi ludzie zasługują na to, żeby w pełni móc rozwijać swój potencjał. Jednak niska samoocena i lęk dotyczący wizerunku często powstrzymują nastolatków przed uwolnieniem w pełni ich potencjału. Dlatego tak istotne jest by nauczyć ich poczucia własnej wartości. Polecam program „Dove Self-Esteem – Budowanie pozytywnej samooceny”
Młodzi ludzie zasługują na to, żeby w pełni móc rozwijać swój potencjał. Jednak niska samoocena i lęk dotyczący wizerunku często powstrzymują nastolatków przed uwolnieniem w pełni ich potencjału. Dlatego tak istotne jest by nauczyć ich poczucia własnej wartości. Polecam: https://www.dove.com/content/dam/unilever/dove/poland/brand_essential/dsep-folder-final-07092018-1386149.pdf
świetny tekst! bardzo mi się nawiązanie do lisa i kota z Pinokia – dzięki takiemu bajkowemu porównaniu łatwiej zrozumieć dziecku daną sytuację.
pomyślałam teraz, że do listy do czego się przydaje dzieciom asertywność warto dodać także punkt – by umiały powiedzieć nieznajomemu NIE. tak by nie dać się skusić np. na wyjście z placu zabaw z osobą której się nie zna, albo na podwożenie przez przypadkowe osoby.
Wielu dorosłych ludzi nie jest asertywnych, dlatego im wcześniej zaczniemy uczyć o tym tym lepiej. Dziecko asertywne , zdecydowanie będzie miało łatwiej w życiu.
Bardzo mądry wpis. Nad asertywnością dzieci należy pracować niemal od samego początku – jako matka przedszkolaków już teraz mam wpływ na ich zachowania w okresie dojrzewania. Od ślepego posłuszeństwa ważniejsze jest samodzielne myślenie i poczucie własnej wartości.
Oj tak, warto uczyć się asertywności od dziecka, to ułatwia życie 🙂
Asertywność bardzo się przydaje w życiu. Ja nauczyłam swojego męża, jak odmawiać w spokojny i stanowczy sposób. Pokazałam mu że to wcale nic złego. Staram się nauczyć asertywności swoich synów. A mnie tej “sztuki” nauczyło życie i sytuacje w jakich się znalazłam.
Asertywność jest niezwykle ważna i niestety wielu ludzi sobie z tym nie radzi. Koniecznie trzeba dziecko jej nauczyć.
Mnie brakuje asertywności i dlatego, że wiem, jak jest potrzebna, chciałabym by moje dzieci ją miały.
Długo się uczyłam asertywności i czasem nadal mam z tym pewien problem. Warto zatem uczyć tego dzieci od małego.
Asertywność jest ważną cechą w życiu! w szczególności w dzisiejszych czasach…
Asertywność na pewno pomaga w życiu ale warto też pamiętać czy nauczyć wyrażać ją w odpowiedni sposób, bo samo tupnięcie nogą i powiedzenie nie kiedyś nie zda egzaminu 😛
Własne zdanie można mieć zawsze, ale poza tym dobrze nauczyć jak je wyrażać, by innych nie urazić.
Warto być asertywnym i trzeba tego uczyć od małego.
Oj zdecydowanie warto asertywność bardzo przydaje się w życiu.
Niestety współczesne dziecko jest narażone na wiele sytuacji, w których może mu się stać krzywda. Dlatego staram się, aby mój syn miał własne zdanie i próbował go bronić, choć przyznaję, że nie jest łatwo. Bo jak nie zatracić granicy między asertywnością a zwykłym pyskowaniem?