Pewnego razu, a było to w czasach mojej młodości siedziałam w poczekalni u dentysty. W pewnym momencie wtargnęła tam również pewna rodzinka, mama z dwojgiem dzieci, na oko 6-7 letnie bliźniaki.  Dzieciaki z impetem wpadły do środka i zaczęły „roznosić pomieszczenie”. Zrzuciły swoje kurtki  na najbliższe krzesła i zaczęły zabawę. Wszędzie było ich pełno. To bawiły się w chowanego włażąc pod mały stolik z kredkami, a to za chwilę wskoczyły na parapet, po to, by z niego zeskoczyć. Urządzały sobie biegi z przeszkodami, przy czym żadna z tych przeszkód (inni ludzie) nie była dla nich przeszkodą. Wyrywały innym dzieciom kredki i zabawki, które po chwili i tak lądowały na podłodze.  W dodatku krzyczały przy tym niemiłosiernie, nie tylko jeden do drugiego ale również do wszystkich. Na szczególną uwagę zasługiwała mama owych dzieciaków. Zaraz po wejściu przycupnęła sobie na krzesełku obok krzesła z dziecięcymi kurtkami i kompletnie nie zwracała uwagi na swoje latorośle, zajęta przeglądaniem jakiś pism. Od czasu do czasu podnosiła tylko głowę zza gazety, zerkając mętnym wzrokiem wpatrzonym w dal, po czym wracała do przeglądania obrazków.

Zastanawiałam się wówczas – dlaczego owa mama nie zwróci kompletnie uwagi na swoje dzieci? Dlaczego nic im nie powie? Dlaczego nie „ujarzmi” ich jakoś, czymś nie zajmie? Albo chociaż nie powiesi tych kurtek lub nie powie dzieciakom, żeby to zrobiły, by ktoś mógł sobie usiąść na tym krześle?

Po latach odkryłam.

Ta mama stosowała wychowanie bezstresowe.

Wychowanie bezstresowe czyli jakie?

Według opinii wielu rodziców, których o to zapytałam bezstresowe wychowanie pojawia się ponieważ:

 

  1. Rodzice chcą oszczędzić wszelakiego stresu swoim dzieciom.
  2. Rodzice sami nie chcą się stresować.
  3. Jest to hasło – klucz – frazes dla osób, które nie mają dzieci i dziwią się ich zachowaniu.
  4. Bezstresowe wychowanie to to samo co rodzicielstwo bliskości.
  5. Rodzice nie chcą być źródłem stresu dla swojego dziecka.

 

Przyjrzymy się teraz po kolei każdemu z tych punktów.

 

1. W punkcie pierwszym mowa jest o tym, że rodzice, którzy wybierają wychowanie bezstresowe chcą oszczędzić stresu swoim dzieciom. Robią to w taki sposób:

–  usuwają dzieciom wszelkie przeszkody spod ich nóg – dosłownie i w przenośni,

– nie wprowadzają żadnych zasad, norm dotyczących zachowania, czy to w domu, czy w innym miejscu, w którym się znajdą,  innymi słowy każdy robi, co chce,

– nie wyznaczają żadnych granic, zarówno dziecka, jak i osób z jego otoczenia,

– wyręczają dzieci we wszystkim, robią wszystko za nie,

– nie narzucają dzieciom żadnych obowiązków,

– postępują tak, aby dziecko nie odczuwało żadnego dyskomfortu,

– uznają, że lepiej jest nie narażać dziecko na stres, niż pozwolić mu się z nim zmierzyć, z jakiegoś powodu, np. dlatego, że jest jeszcze małe lub w dorosłym życiu jeszcze się dosyć nastresuje.

 

Myślę, że tak właśnie jest rozumiane bezstresowe wychowanie. Ale myślę również, że takie postępowanie wobec dziecka jest strzałem sobie w kolano, a także postępowaniem ze szkodą dla młodego człowieka. Bo jaki sens ma wyeliminowanie z otoczenia dziecka wszelakich źródeł stresu, kiedy zdarzy się tak, że pójdzie ono w świat (czyli do przedszkola, szkoły, pracy) i tam otrzyma jego sporą dawkę. A co gorsze nie będzie umiało sobie z tym poradzić, bowiem będzie to dla niego coś nowego i niezrozumiałego. Dostanie wówczas etykietkę – niegrzeczne, złośliwe, krnąbrne, nieposłuszne, nie zna żadnych zasad, zamknięte w sobie, nieśmiałe, skryte, …czy wówczas dla takiego dziecka owe bezstresowe wychowanie było korzystne, skoro teraz otrzymuje je z nawiązką?

Dodam również, że próbując wychowywać dziecko w taki sposób ostatecznie osiąga się efekt przeciwny do zamierzonego. Chcąc pozbawić je wszelkiego dyskomfortu i źródeł stresu można narazić je na dodatkowe stresory a mianowicie brak umiejętności poradzenia sobie z trudną, nową sytuacją, której dotychczas było pozbawione, dzięki wątpliwej trosce rodzica.

Zastanówmy się również przez chwilę, czy naprawdę da się dziecko wychowywać w taki sposób, czyli zupełnie bezstresowo? Dając mu totalną swobodę, nie stawiając żadnych granic, nie budując żadnych zasad, pozwalając, by weszło na głowę? I na dodatek robić to w zupełnym spokoju. Moim zdaniem nie. Przyjdzie taki moment, że rodzic sam będzie miał tego dosyć. Że już znudzi mu się taka totalna akceptacja na wszelkie fochy swojego dziecka i jego pozbawione zasad zachowanie oraz odkrycie, jak dużą trudność ma w egzekwowaniu czegokolwiek od swojego dziecka.  I wówczas dopiero zacznie się stres dla dziecka, kiedy rodzic nagle zacznie wymagać.

Najbardziej stresogennym postępowaniem wobec dziecka jest postępowanie ze skrajności w skrajność. Czyli taka sytuacja, kiedy rodzic raz jest rodzicem wyluzowanym, stosującym „bezstresowe wychowanie” a za chwilę autorytarnym wymagającym aż za wiele. Wówczas dziecko żyje w niepewności oraz niewiedzy, czego rodzic od niego oczekuje i czego może się spodziewać. Takie postępowanie rodzi niebywały stres dla dziecka i wcale nie jest dobre.

 

2. Punkt drugi dotyczy sytuacji, w której rodzic chce, by rodzicielstwo było dla niego czasem spokoju i nie powodowało żadnego stresu.               Co może wynikać z następujących pobudek:

– z lenistwa rodzica, dla którego własny komfort jest bardzo ważny i to samo chce dać swojemu dziecku (np. rodzic nie budzi dziecka do szkoły na 8, gdyż po pierwsze sam musi wstać, a po drugie chce żeby dziecko sobie pospało do woli),

– rodzic nie przejmuje się swoim dzieckiem w żaden sposób, jest mu ono obojętne, ponieważ zajęty jest swoimi sprawami,

– dla rodzica najważniejszy jest własny komfort  a za swoje hasło przewodnie obiera zdanie – nie stresuję się będąc rodzicem,

– rodzic nie potrafi poradzić sobie z trudnymi emocjami u dziecka, dlatego nigdy nie mówi mu <<nie>> i  godzi się na wszystkie pomysły dziecka.

Zdarza się i tak, że czasem to własny komfort bierze górę  nad wychowaniem dziecka. Tak wychowany młody człowiek jest bardzo poszkodowany. Nie dostaje to, co mu się należy. Nie zostaje wyposażony w najważniejsze życiowe umiejętności oraz nie otrzymuje poczucia bliskości i przynależności. Jest to działanie w myśl zasady – „ojciec nigdy nie skarci swojego syna, ojciec nigdy nie przytuli swojego syna”.

Pamiętajmy, że wychowanie dzieci nie jest na tu i teraz. To proces, którego celem jest wypuszczenie w świat dorosłego człowieka i warto, a nawet jest to niezbędne, by wyposażyć je w potrzebne w dorosłym życiu umiejętności, a wśród nich między innymi jest radzenie sobie ze stresem, dyskomfortem i trudnymi emocjami.

 

3. Punkt trzeci odnosi się do ciekawej sytuacji. Bezstresowe wychowanie to frazes, używany głównie przez osoby, które nie są                             rodzicami, ale uważają, że znają się na wychowaniu, jak mało kto i podjęli się misji wytykania błędów wychowawczych rodzicom, a hasło –            „nie możesz wychowywać dziecka bezstresowo” uznali za swoją myśl przewodnią.

Bezstresowe wychowanie traktowane jest tu jako hasło, na które można zrzucić wszelkie rodzicielskie wątpliwości czy niezrozumienie. Bardzo często mamy do czynienia z takim zjawiskiem. Jeśli tylko jakieś postępowanie rodzica,  wiążące się z akceptacją dziecka i jego trudnych emocji, nie jest to zrozumiałe przez otoczenie i zazwyczaj zrzuca się to na „bezstresowe wychowanie”, które od tego jest bardzo dalekie.

 

4. W punkcie czwartym Wychowanie Bezstresowe rozumiane jest jako Rodzicielstwo Bliskości. Nie jest to jednak to samo a nawet to zupełnie coś innego. Bezstresowe Wychowanie stawia nacisk na wartości, o których pisałam powyżej. Natomiast Rodzicielstwo Bliskości to wychowanie opierające się na bliskości rodzica z dzieckiem, zarówno fizycznej jak i emocjonalnej, akceptacji jego uczuć, potrzeb, zachowań, próbie wyjaśniania zachowań, których nie akceptujemy, zaufaniu, częstej rozmowie, przebywaniu razem. W takim podejściu rodzic nie eliminuje stresu u dziecka, lecz skupia się na nim, na jego źródłach i sposobach poradzenia sobie z nim. Pomaga dziecku się z nim zmierzyć.

Wydaje mi się też, że Rodzicielstwo Bliskości to podejście, które świetnie się sprawdza u mniejszych dzieci. Bo czy słyszeliście może o nastolatkach wychowywanych w tym duchu? Ja osobiście nie, chociaż wiele założeń Rodzicielstwa Bliskości może się świetnie sprawdzić się u starszych dzieci. Rodzicielstwo Bliskości skupia się między innymi na budowaniu bliskich, pełnych zaufania relacji między dzieckiem i rodzicem. Jeśli zostaną one zbudowane w bardzo wczesnym dzieciństwie mogą tylko pomóc i ułatwić porozumienie, kiedy dziecko wiedzie w okres dorastania.

Zostawmy jednak ten temat, ponieważ to bardzo szerokie rozważania, które mogą być tematem innego wpisu.

 

5. Punkt piąty jest niesamowicie ważny. Bezstresowe wychowanie pokazane z pozytywnej strony. Podejście rodzica do wychowania jest takie, by samemu nie być źródłem stresu dla swojego dziecka. W tym przypadku jestem jak najbardziej za. Bo czyż wiele z komunikatów, jakie rodzic wysyła do dziecka jest niepotrzebnie stresujące a mogłoby nie być?

 

Przykładowo:

– możesz się pospieszyć?

– jeśli nie posprzątasz w pokoju wrzucę jego zdjęcie na fejsbuka,

– no …. jedz to wreszcie,

– co znowu?

– czego znowu płaczesz?

– oj, oj, oj, znowu kaszlesz, to straszne,

– och, biedaczku, przewróciłeś się, poleje się krew, ojojojojojoj….buuuu

– słuchaj się mnie, bo jak nie to zobaczysz…

 

Innym źródłem stresu płynącym od rodzica do dziecka jest to, o czym już wspominałam, a mianowicie brak spójności w wychowaniu. Rodzic raz wymaga wiele, raz odpuszcza zupełnie. Na co dzień pozwala dziecku jeść w salonie, ale kiedy pewnego dnia go to wkurzy, dziecko pierwsze się o tym dowie, a komunikat będzie daleki od tych, na co dzień przyjętych w świecie ludzi dorosłych.

Świetne podejście do tego tematu pokazuje książka – „Pozytywna dyscyplina” Jane Nelsen, a także cykl książek Adele Faber, Elaine Mazlish – “Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby do nas mówiły”. Otóż w komunikacji z dzieckiem ważne jest by jednocześnie być uprzejmym i stanowczym oraz zwracanie się do dziecka bez osądzania, stałego upominania, używając też komunikatów innych, niż stałe wydawanie poleceń. Ważne jest budowanie relacji i wspólnie spędzany czas. Taki sposób kontaktu z dzieckiem jest możliwy, a także zupełnie naturalny. Wymaga troski, empatii, opanowania, ale podjęty wysiłek jest tego warty. A ja gorąco zachęcam do takiego właśnie postępowania.

Powyższe przykładowe komunikaty powiedziane bez wywoływania stresu:

– Bądź proszę gotowy za pięć minut, inaczej spóźnimy się do szkoły.

– Widzę, że w twoim pokoju jest bałagan. Wiem, że to twój pokój, ale czasem dobrze jest w nim posprzątać. Ile potrzebujesz na to czasu?

– Nie jesteś głodny? Nie smakuje ci? W porządku, nie jedz. Zawołam Cię na kolację.

– Czy coś się stało?

– Opowiesz mi, dlaczego płaczesz?

– Słyszę, że masz kaszel. Podam ci syrop, ale jeśli nie pomoże pójdziemy do lekarza, żeby sprawdzić, czy nie jest to nic poważnego.

– Przewróciłeś się? To na pewno boli. (przytulenie). Daj, podmucham (pomasuję)  – do małego dziecka.

– Widzę, że się przewróciłeś. Na pewno boli. (przytulenie). Pokaż, zobaczę, czy rana nie jest głęboka. Ok. Musimy ją umyć i przykleimy plaster – do starszego dziecka.

– Chcę, żebyś mnie dobrze posłuchał, bo to co chcę ci powiedzieć, jest bardzo, bardzo ważne.

 

Komunikaty, których nie cierpią nastolatki, a które bez wątpienia są stresujące znajdziesz tutaj:

Teksty rodziców, których nastolatki nie znoszą. [klik]

 

Przypuszczam, że w moim wpisie nie przedstawiałam wszystkich informacji o Bezstresowym Wychowaniu. Czy masz swoje doświadczenia w tym temacie? Podziel się z nami w komentarzu.

Dziękuję rodzicom z grupy – Matki – madki – maciorki (grupa dla rodziców) –  za wskazówki [klik]

Zapraszam gorąco na mój fanpejdż, którego znajdziesz tutaj. [klik]

Zapraszam też na wpis, w którym pokazuję, jak bez stresu można uczyć dzieci budowania nawyków [klik] oraz o tym, jak pomóc dziecku poradzić sobie ze złością[klik].

 

 

 

26 wątków z “Bezstresowe wychowanie – tak czy nie ?

  1. Pingback: Dlaczego warto uczyć dzieci asertywności. – Mama na całego

  2. Świetny tekst, bardzo merytoryczny z przykładami. O rodzicielstwie nie powinnam się wypowiadać, bo nie jestem rodzicem. Ale wydaje mi się, że współczesne “bezstresowe wychowanie” to trochę pójście na łatwiznę i ignorancja swojego dziecka.

  3. No właśnie, ważny temat. Też ostatnio się nad nim zastanawiałam, ale z innej strony. Próbowałam znaleźć odpowiedź, dlaczego dzisiaj jest trudniej wychować kulturalne dzieci. Swoje przemyślenia opisałam tutaj: http://czytelenka.pl/2018/02/kulturalne-dzieci-dlaczego-kiedys-bylo-latwiej-je-wychowac/. Ciekawa jestem, czy myśli Pani podobnie. A wszystko zaczęło się od tego, że wróciłam pewnego dnia ze szkolnego spotkania z rodzicami, na którym nauczycielka przedstawiła nieciekawy obraz klasy mojej córki (1 klasa!). Myślę, że powodów jest wiele, ale chyba najważniejszym jest właśnie wychowanie bez stresu.

  4. Jakże zgadzam się z tym wpisem. Ja podążam za filozofią rodzicielstwa szacunku. Ona opiera się na podobnych zasadach co RB. I wskazuje, że dziecka trzeba słuchać, podążać za jego potrzebami, ale też stawiać granice.

  5. Rozumiem wpis ma potepić bez stresowe wychowanie. Dla mnie wychowanie to podażanie za dzieckiem.

    1. Dlaczego zaraz potępić? Piszę, że wychowanie bezstresowe niesie za sobą szereg trudności zarówno dla rodzica, jak i dla dziecka. Bezstresowego wychowania nie popieram, co nie znaczy, że potępiam.

  6. Dobrze że zwróciłas uwage na fakt, ze bezstresowe wychowanie to nie rodzicielstwo bliskosci. Oczywiscie te bezstresowe wychowanie to zawsze temat kontrowersyjny

  7. Dla mnie owo bezstresowe wychowanie oznacza brak zasad, reguł, brak jakichkolwiek granic. Dzieciom pozwala się wtedy na wszystko, bez konsekwencji za złe zachowanie. Wtedy rosną z nich tacy mali rozkapryszeni “tyrani”, którzy uważają, ze wszystko im się należy, że nie muszą nikogo szanować ani z nikim się liczyć… Również w pamięci mam pewien przypadek, którego byłam świadkiem (tej samej rodzinki 2 razy tego samego dnia). Po raz pierwszy spotkałam matkę z dwoma chłopcami (ok. 5 i 7 lat) w markecie. Matko, co oni tam wyprawiali! Wszytko wywalali z półek, zrzucali na podłogę, rozrywali opakowania rzeczy i odrzucali na miejsce, wyciągali chipsy, otwierali i jedli prosto z paczki. Do kosza wkładali wszystko, matka zdawała się nie zwracać na to uwagi. Wrzucili nawet kilka dość drogich gier. ich zachowanie skomentował ochroniarz i jedna z kasjerek prosząc matkę aby uspokoiła synów. Oczywiście naskoczyła na nich, bo co oni chcą od jej dzieci? Przy kasie zachowywali się podobnie. Mama za ich zakupy zapłaciła ponad 200zł bez mrugnięcia okiem. Następnie poszłam do sklepu z artykułami szkolnymi i..o zgrozo…znów ich spotkałam. Wpadli jak burza, powywalali kredki z pudełek, kilka zeszytów popisali. Tu już sprzedawczyni bez ceregieli wyprosiła ich ze sklepu najpierw prosząc o posprzątanie bałaganu i zapłatę za zniszczone zeszyty…

    Wiadomo, że każdy rodzic chce dla swoich dzieci jak najlepiej. Jednak moim zdaniem jakieś normy funkcjonowania w społeczeństwie powinny być i oni powinni tego swoich dzieci uczuć. Tłumaczyć co jest dobre, a co złe, czego wolno, a czego nie. Takie jest moje zdanie.

  8. dla mnie samo sformułowanie jest nietrafione, bo albo wychowanie albo brak stresu, jednocześnie te pojęcia nie współistnieją. Wychowanie wiąże się ze stresem dla dziecka (i dla rodziców też), to stres ważny, potrzebny i mobilizujący. Stawianie granic wiąże się ze stresem, konsekwencje wiążą sięze stresem, emocje czasem wiążą się ze stresem. Bezstresowo nawet roślinąsie nie da zaopiekować 🙂

  9. Granice trzeba stawiać jakieś bo inaczej dzieci zaczynają rządzić, a tak być nie może. Jednak trzeba też, w moim pojęciu, zaoszczędzić im bezsensownych stresów żeby nie podnosić poziomu kortyzolu rozwalającego system nerwowy dziecka, czyli np. tak prowadzić rozmowę żeby nie płakało i nie denerwowało się tylko rozumiało dlaczego, co z czego wynika, jakie są skutki czegoś itp. Na spokojnie starać się, bez nerwów, dbać o normalny przepływ informacji bo z dzieckiem naprawdę idzie się dogadać tylko trzeba chcieć 🙂 bardzo potrzebny tekst 🙂

  10. Tak naprawdę wychowanie dziecka zawsze się wiąże ze stresem. Nawet jak byśmy usiłowali go wychowywać bezstresowo. Chociażby choroba, stres dla rodziców i dla dziecka i nie mamy jak możliwości ochronić przed tym dziecka. Albo wyśmiewanie przez rówieśników z powodu wyglądu, wagi. Żaden człowiek nie jest w stanie uniknąć stresu w swoim życiu.

  11. Moim zdaniem gdyby nie było granic stawianych przez rodzica to dziecko byłoby zagubione, nie czuło się bezpiecznie. Ja nie chce wychowywać moich dzieci w sposób przemocowy, ale też nie chce iść w skrajność, aby od nich nic nie wymagać, nie stawiać własnie tych granic co można, a czego nie. Trzeba znaleźć złoty środek, co jest bardzo trudne do zrobienia.

  12. Nie wyobrażam sobie, bo moje dzieci nie miały swoich obowiązków, nawet jeśli chodzi by nawet o posprzątanie klocków, więc chyba tak do końca nie wpisuje się w bezstresowe wychowanie.

  13. Jak dla mnie, jako mamy – we wszystkich aspektach wychowywania trzeba zachować rozsądek i równowagę. Naginanie zasad czy to w jedną (liberalną, tzw. “bezstresową”) czy też drugą stronę, zawsze prowadzi do problemów 🙂

  14. Wszystko ma swoje granice, tym bardziej rodzice nie powinni popadać z skrajności w skrajność.

  15. Bardzo mądry i ważny wpis! Nie oszukujmy się, wychowanie dziecka to bardzo złożony proces, który nie trwa chwilę, a lata. Najważniejsza jest konsekwencja, jesli na coś dziecku nie pozwalamy to jesteśmy w tym konsekwentni lub odwrotnie czy stawianie dziecku granic. Myślę, że bezstresowe wychowanie wzięło się stąd, że wielu rodziców będących pod pręgierzem w swoim dzieciństwie, chce oszczędzić tego dziecku i pozwalają maluchom na wszystko.

    1. Bardzo to fajnie napisałaś. Dziękuję. I masz rację. Bezstresowe wychowanie może się również wziąć z tego, jak rodzice byli wychowani i chcą oszczędzić dzieciom tego, co było ich doświadczeniem.

Skomentuj Mama z wada serca Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *