Jak skutecznie zaangażować męża w obowiązki domowe? Bez złości i frustracji.

Może nie jest to temat ściśle związany z wychowaniem dzieci, ale jakiś czas temu brałam udział w luźnej dyskusji na temat angażowania męża w obowiązki domowe. Była to bardzo burzliwa dyskusja. Poruszyły mnie wypowiedzi, wśród których dominowały dwa trendy. Jedne panie mówiły, że one nie mają z tym problemów, ponieważ ich mężowie są tacy wspaniali, że robią wszystko, o co te ich poproszą a nawet czasami zanim je poproszą. Drugie natomiast twierdziły, że dały sobie spokój już dawno i wolą same zrobić, niż się denerwować i 10 razy prosić o to samo. A potem to i tak nie jest zrobione na czas lub tak jak należy.

Postanowiłam zgłębić temat, ponieważ szczególnie zainteresowało mnie to, że są tacy mężowie, którzy robią wszystko, co im żona każe lub o co ich poprosi. Osobiście znam kilku takich panów, którzy nie zważając na głód czy zmęczenie po pracy zajmowali najpierw kąpaniem lub karmieniem dziecka z własnej woli. Ale przecież nie wszystko tak chętnie robili. Zastanawiałam się więc, jakich słów, komunikatów, trików używają żony, których mężowie, jak one twierdzą, bez szemrania wykonują ich polecenia czy prośby? Jak to jest, że one tak mają a ja nie?

Po głębszej analizie okazało się, ku mojemu odetchnięciu, że wcale to nie wygląda tak kolorowo. Że owszem, ci mężowie robią, co im żona każe, ale wygląda to mniej więcej tak, że ona im powtarza prośbę w kółko, do znudzenia, myśląc sobie jednocześnie „no nie, znów muszę mu to przypominać” a on w między czasie: „no, nie, czego ona znowu chce?”. To rzecz jasna powoduje frustrację obu stron, pomimo tego, że efekt zostanie osiągnięty i zadanie (rozkaz) wykonany. Czyli mniej więcej wyglądało to podobnie jak w powyższej wersji drugiej, z tym, że tu był skutek taki, że w końcu spełniali prośbę (rozkaz) żony.

Jak skutecznie zaangażować męża w obowiązki domowe? Bez złości i frustracji.
czytaj dalej