Jak rozmawiać z nastolatkiem.

Jakiś czas temu, udzielając wywiadu pewnej znanej blogującej mamie usłyszałam właśnie takie pytanie.

Odpowiem krótko. Przede wszystkim w ogóle. A także – jak z człowiekiem.

Dlaczego właśnie tak odpowiadam?

Otóż – zauważyłam, że dorośli ludzie, rodzice lub nauczyciele, którzy mają na co dzień styczność z nastolatkami boją się z nimi rozmawiać, boją się tego, że jeśli nie będą wydawać rozkazów, nakazów, szlabanów, zasad – młody człowiek “wejdzie im na głowę i już sobie z tym nie poradzą”. Ich relacje przypominają klasyczną walkę o władzę, w której żadna ze stron nie chce ustąpić. Rodzic (nauczyciel) chce “wyjść z twarzą” mieć poczucie mocnych kompetencji rodzicielskich (pedagogicznych) a nastolatek pragnie bronić własnych granic, budzącej się niezależności i samodzielności.

A tymczasem z dorastającym młodym chłopakiem lub dziewczyną trzeba rozmawiać, jak z każdym, innym człowiekiem, zachowując te same zasady interpersonalne, jak w przypadku rozmowy z  bratem, kolegą z pracy, matką koleżanki z klasy, własnym rodzicem, panią na poczcie. Uprzejmość i szacunek będą tu jak najbardziej na miejscu.

Nastolatek to skomplikowana osoba. Dopiero co przyszedł przybić pionę z mamą, by już za chwilę wściec się o wyniesioną szklankę z pokoju. Burza hormonów i wahania nastroju to jego codzienność. Dochodzą do tego widoczne zmiany w ciele, przebudowa mózgu. A przede wszystkim rodząca się świadomość, że z dziecka staje się młodym, dorosłym człowiekiem, który chce samodzielnie myśleć, działać, podejmować samodzielne decyzje, wyrażać własne zdanie, popełniać własne błędy.

To naszym – dorosłych zadaniem jest dać mu do tego przestrzeń i możliwości. Tu stawianie zakazów i nakazów nic nie da, choć wydaje się, że inaczej nie można i że będzie to najprostsze rozwiązanie.

Co zatem robić? Jak rozmawiać z nastolatkiem?

Oto kilka moich wskazówek:

Jak rozmawiać z nastolatkiem.
czytaj dalej

Dar wielodzietności.

Miałam kiedyś koleżankę.

Podobnie, jak ja  – mamę i psycholożkę.

Z tym, że w czasach, kiedy się koleżankowałyśmy ja byłam potrójną mamą a ona pojedynczą.

Jej córka był dla niej całym światem.

Dar wielodzietności.
czytaj dalej

Jak wspierać syna w budowaniu jego poczucia wartości.

Czas dojrzewania to dla młodego chłopaka czas wielkich zmian. To nie tylko zmiany w ciele, widoczne gołym okiem, ale to również zmiany wewnętrzne, takie, jak przebudowa mózgu, burza hormonów, wahania nastroju. Wiele chłopców nie potrafi zrozumieć tego, co dzieje się w ich organizmie i psychice, często stają się bardzo wrażliwi na swoim punkcie. Mały uroczy chłopczyk zamienia się w osobę o nieproporcjonalnej budowie ciała i głosie,  którego nie jest w stanie kontrolować. Często nie jest w stanie również zrozumieć siebie, swoich emocji i przewidzieć własnego zachowania. Sam nie wie, czemu czasem coś go zdenerwuje a następnego dnia potrafi śmiać się z tej samej sytuacji.

Młody chłopak (podobnie, jak dziewczynka) z uwagi na te nagłe zmiany, często w wieku dojrzewania traci pewność siebie. Może to wyrażać w różny sposób. Jego zachowanie może być  buntownicze, agresywne a brak pewności siebie manifestuje przez naśladowanie osób o “złej reputacji”, szukając ich towarzystwa a także wśród nich autorytetu. Czasem może być wręcz odwrotnie. Chłopak zamknie się w sobie, będzie stronił od towarzystwa a czas lubił spędzać sam ze sobą. Inną charakterystyczną cechą braku pewności siebie jest lęk przed porażką a tym samym rezygnowanie z jakichkolwiek aktywności, na przykład sportu a także świadome obniżanie swojej wartości i zafałszowanie obrazu siebie.

Warto więc towarzyszyć synowi w tej trudnej drodze dojrzewania w taki sposób, aby wspierać go w budowaniu jego poczucia wartości.

Jak to robić?

Jak wspierać syna w budowaniu jego poczucia wartości.
czytaj dalej

Dziecko na weselu. Dziecko na pogrzebie. Tak czy nie?

Jaka jest cecha wspólna wesela (ślubu) i pogrzebu?

To jedno z pytań w niestandaryzowanych testach na inteligencję zwanych inaczej psycho-zabawą. Ma ono być “podchwytliwe”, gdyż na pierwszy rzut oka pomiędzy tymi dwoma pojęciami zauważamy raczej różnice niż podobieństwa.

A jednak tych drugich jest całkiem sporo. Przede wszystkim  na pierwszy plan wysuwa się fakt, że są to uroczystości rodzinne, na których gromadzi się rodzina i przyjaciele i odbywają się najpierw w kościele. Drugą rzucającą się w oczy cechą wspólną jest to, że  uczestnictwo dzieci na obu z tych uroczystości wzbudza spore kontrowersje a burzliwe dyskusje można posłuchać między przeciwnikami i zwolennikami tego pomysłu.

Wrzucam więc na ten temat parę słów od siebie:

Dziecko na weselu. Dziecko na pogrzebie. Tak czy nie?
czytaj dalej

Idziemy do dentysty – jak przygotować dziecko do pierwszej wizyty.

Wizyta u stomatologa nie należy do przyjemności. Nie dość, że siedzisz uziemiony na dentystycznym fotelu z  otwartą … jamą ustną, czyli buzią to na dodatek  dłubiący w niej lekarz co chwile cię o coś pyta.

I choć nie jest to przyjemne, czeka praktycznie każdego z nas.

Nasze dzieci również.

Dlatego warto postarać się o to, by taka wizyta miała miejsce a dziecko było do niej dobrze przygotowane, zanim zajdzie prawdziwa konieczność.

Moje pierwsze wizyty z dzieckiem u dentysty (dawno temu) były totalną porażką. Nie będę opisywać szczegółów, na szczęście nie popełniłam dwa razy tych samych błędów. Dlatego powstał ten wpis. Abyś Ty również nie musiała ich popełnić 🙂

Idziemy do dentysty – jak przygotować dziecko do pierwszej wizyty.
czytaj dalej

Ada to wypada – BYĆ WYJĄTKOWA

CZY CZUJESZ SIĘ WYJĄTKOWA?

Czy jesteś przekonana, że to, co znajduje się w kręgu Twoich przeżyć i doświadczeń jest unikatową kompozycją związaną tylko z Tobą?

Czy pielęgnujesz w sobie to przekonanie i pozwalasz światu je zobaczyć?

A może….

Nie chcesz się wyróżniać, bo to przecież…..nie wypada.

Ada to wypada – BYĆ WYJĄTKOWA
czytaj dalej

Sztuka, której uczymy się całe życie.

Jeśli jesteś rodzicem – a przypuszczam, że tak, zapewne wiesz, jakie to wyzwanie wychować dziecko. Być może masz poczucie, że choć jesteś pełna dobrych intencji i starasz się postępować, jak najlepiej, to jednak wiesz, że popełniasz błędy i coś jest nie tak.

I to jest całkowicie naturalne.

Jedna z moich czytelniczek słusznie zauważyła, że w wychowaniu bardzo istotne jest zachowanie równowagi między bezpieczeństwem dziecka a zapewnieniem mu swobody. Dodam od siebie,  że nie tyko. To również zachowanie równowagi między:

Sztuka, której uczymy się całe życie.
czytaj dalej

Oczywiste korzyści używania smartfona przez małe dzieci.

W dzisiejszych czasach życie bez smartfona wydaje się być niewyobrażalne. Używamy go często, służy do dzwonienia, kontaktu ze światem, jako źródło wiedzy, informacji, przydaje się do planowania albo jako bilet podróżny. Myślę, ze każdy z nas potrafi wymienić kilkadziesiąt takich korzyści.

A jakie korzyści mogą wynikać z tego, że małe dziecko używa smartfona?

Oto one:

Oczywiste korzyści używania smartfona przez małe dzieci.
czytaj dalej

Pięć cech potrzebnych do tego, by być dobrym* rodzicem.

Jestem mamą już prawie 18 lat, co dla jednych może wydawać się długo, dla innych krótko.

Na studiach miałam takie przedmioty, jak – Psychologia wychowawcza i Psychologia rozwojowa a także Teorie wychowania.

I choć zaliczyłam je na 5 – to powiem szczerze – kompletnie nie korzystam z wiedzy, którą wtedy posiadłam.

Bo, jakże można korzystać, kiedy “bycie rodzicem, bycie mamą” to nie żadne “schematy” a bezustanne poszukiwanie najlepszej drogi do rozumienia swojego dziecka, tworzenia więzi, nauczania czy też wychowania go w taki sposób, by stało się zaradnym, samodzielnym młodym człowiekiem, wyposażanym w ważne umiejętności i wartości.

To, co raz działa i jest skuteczne, za drugim razem kompletnie się nie przyda.

To, co jest dobre dla jednego dziecka, nie będzie dobre dla drugiego.

Choć przywiązana do żadnej z “teorii wychowania” nie jestem, to pozwoliłam sobie na określenie – moim zdaniem najbardziej wartościowych cech, które warto pielęgnować, by być dobrym* rodzicem.

Oto one:

Pięć cech potrzebnych do tego, by być dobrym* rodzicem.
czytaj dalej

Siedzi sobie mama w domu i …. nic nie robi.

Pewnego poranka, kiedy odprawiłam już chłopców do szkoły, pozbierałam ubrania z podłogi, wstawiałam pranie, ogarnęłam kuchnię po śniadaniu, rozpakowałam zakupy i zauważyłam, że moja córeczka pogrążona jest w samodzielnej, spokojnej zabawie  – pomyślałam, że w czasie porannej kawki zerknę sobie co tam słychać w mojej ulubionej telewizji śniadaniowej czyli Pytaniu na śniadanie.

A tam? Co za temat!

Zaproszeni goście – mamy – rozprawiają z gospodarzami o tym, jak to jest, kiedy mama zostaje z dziećmi domu i poświęca się całkowicie dla domu i rodziny, rezygnując z pracy zarobkowej.

W sumie, to nawet nie bardzo słuchałam, o czym mówili, ponieważ w oczy rzuciły mi się komentarze oglądających w stylu:

– pasożytka,

– leniuch,

– złodziejka,

– nierób,

– to z wygodnictwa,

– jej życie to „nicnierobienie”,

– bogaty socjal (500+), to po co się męczyć?

– państwo daje, to po co pracować?

– i cały dzień spędza na gapieniu się w ekran.

I to same mamy….parę innych osób.

I tak sobie pomyślałam.

Siedzi sobie mama w domu i …. nic nie robi.
czytaj dalej